materiały do teczki Charliego i po skończeniu papierkowej roboty wróciła do centrum

– Może zakochał się w niej. Odrzuciła jego zaloty i chłopak się załamał. – Trzecia sprawa. Większość szkolnych morderców stara się zabić jak najwięcej osób. Masakra i panika wśród rówieśników – o tym fantazjują. Chcą poczuć się silni. Czemu więc Danny czekał, aż skończy się przerwa obiadowa i wszyscy wrócą do klas? I dlaczego wybrał pistolet, skoro przyzwyczajony jest do strzelby, która w dodatku narobiłaby więcej szkód? – Może to nie była typowa szkolna strzelanina – zgadywał Sanders z nachmurzoną miną. – Może chłopak chciał tylko odegrać się na pannie Avalon, bo zraniła jego uczucia lub krzywo na niego spojrzała. On nie mógł tego znieść, więc wpadł we wściekłość i postanowił się zemścić, a dziewczynki po prostu weszły mu w drogę. – Niezła teoria, detektywie, ale jest jeden problem. – Jaki? – Nie możemy powiązać Danny’ego ze śmiercią Melissy Avalon. Twierdzisz, że o nią chodziło, a jednak jest jedyną ofiarą, której zabójstwa nie możemy chłopcu udowodnić. Jak to wyjaśnisz? Sanders wybąkał coś niezrozumiałego i zamilkł. Widać było, że intensywnie myśli. Wargi Quincy’ego wykrzywił ironiczny uśmieszek. – Nie wiem, co się wczoraj wydarzyło w tej szkole, detektywie, ale sprawa jest chyba bardziej złożona, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Musimy być otwarci na wszystkie tropy. I koniecznie dowiedzieć się jak najwięcej o tych komputerach. Zwłaszcza po tym, co powiedzieli wasi specjaliści. http://www.oczyszczalnie-sciekow.info.pl laboratorium. Za parę dni sekcja dokumentów powinna nam dostarczyć trochę więcej informacji. Poza tym Randy Jackson wciąż próbuje się dowiedzieć, w jaki sposób sprawca zdobył twój numer. Jestem pewna, że wkrótce będzie coś miał. - Sprawca dostał go od Mandy. On wykorzystał moją córkę. - Quincy pierwszy raz odwrócił się i spojrzał jej prosto w oczy. Zaskoczyło ją zdecydowanie i spokojny wyraz jego twarzy. Dysocjacja - stwierdziła fachowo. Wydarzenia z ostatnich osiemnastu godzin wprowadziły go w stan głębokiego szoku, więc umysł próbował jakoś sobie radzić. Zdawała sobie sprawę, że to reakcja dysocjacyjna, a mimo to ciarki przebiegły jej po plecach. Już wcześniej widziała takie spojrzenie. Na starych zdjęciach Teda Bundy'ego. Niektórzy twierdzą, że bardzo cienka linia oddziela psychologa od psychopaty, którego próbuje rozgryźć. Zdawało się, że Quincy właśnie tę linię przekroczył.

w szkole tych rozmiarów odnaleźć można tysiące odcisków butów i linii papilarnych. Dokumentacja miejsca przestępstwa rozrośnie się pewnie do kilku tomów. – To tutaj zastałam Walta i Emery’ego przy Bradleyu Brownie – przerwała te rozmyślania Rainie, wskazując zakrwawione miejsce na przecięciu dwóch szerokich korytarzy. Spojrzała na Quincy’ego wyczekująco. – Brown był przytomny? Sprawdź Potem ojciec westchnął, wrócił do kanapy i usiadł. Kiedy znów się odezwał, mówił głosem spokojnym i opanowanym, jak agent FBI, a nie jak ojciec. Nie wiedziała dlaczego, ale to ją uspokoiło. - Zaczniemy od początku - powiedział Quincy. - Wydaje się, że ktoś chce się na mnie zemścić za zło, które mu wyrządziłem. Nie wiemy kto, ale jak zasugerowałaś, proces eliminacji może powiedzieć nam więcej. Na razie 124 J wiemy, że osoba ta planowała to wszystko od bardzo dawna. Co najmniej od półtora roku, a właściwie raczej od dwóch. - Półtora roku do dwóch lat? - Kimberly była autentycznie zszoko¬ wana. - Uważamy, że zaczął od Mandy - powiedziała Rainie. - Może namie¬