dostaje gesiej skórki na całym ciele. Wtedy była pewna, ¿e ktos

Nick spojrzał na niego wyzywajaco. - To pech. - Wsadził pantofle Marli do kieszeni kurtki. - Opieka nad pania Cahill to mój obowiazek. - Zapamietam to sobie. - Nick pochylił sie nad łó¿kiem i delikatnie wział Marle na rece, po czym, nie zwa¿ajac na jej słabe protesty, zaniósł ja do windy. - Nie mo¿e pan tego zrobic! - krzyknał Tom. 270 - Nie? No to patrz. - Drzwi windy otworzyły sie i Nick wniósł Marle do srodka. Dostrzegła jeszcze wykrzywiona z wsciekłosci twarz pielegniarza o bladych, gniewnie zacisnietych wargach, potem drzwi zamkneły sie za nimi z cichym szumem. - Nie musisz mnie nosic. - Jasne. Na dole Nick ruszył od razu do frontowych drzwi. Na zewnatrz było chłodno i rzesko. W porannym powietrzu czuło sie nadciagajaca zime. Lars, trzymajac grabie, wyszedł nagle na scie¿ke spomiedzy rododendronów. - Co pan robi? - spytał. http://www.oczyszczalnie-sciekow.org.pl/media/ wpadła na stos koszów na smieci. Serce biło jej jak oszalałe, 433 oddychała szybko i płytko, a gdzies w głebi jej ciała zbudziło sie jakies zakazane, gwałtowne pragnienie. -Nie! - Ale... - Mowy nie ma. - Potrzasneła głowa i siegneła po pieniadze, ale on był szybszy. Chwycił je pierwszy, razem ze swoja głupia prezerwatywa. - Wiec jestes tylko kokietka- warknał ze złoscia. - Nigdy nie mówiłam, ¿e zrobie cos takiego! - Kokietka. Dziwka! - Wynos sie! - krzykneła. Ciagle miała w uszach to straszne słowo. Po co w ogóle zgodziła sie przyjsc do tego

domu... Jezu Chryste, ktos sie domyslił! Marla zmartwiała. Domysliła sie, ¿e Alex musi rozmawiac z Kylie Paris, która powiedziała mu o telefonie. Marla czuła ju¿, ¿e podyktowane impulsem wykrecenie tego numeru było nieostro¿ne. O Bo¿e, nie! Ta kobieta kombinuje cos razem z Aleksem, jest w to wszystko wmieszana. Ale jak? Dlaczego? Sprawdź towarzystwa ubezpieczeniowe badaja te sprawe. Nie doszło do zderzenia, w ka¿dym razie tak im sie wydaje. Mercedes zjechał z drogi po jednej stronie zbocza, a cie¿arówka po drugiej. Oba przerwały barierki i wjechały w drzewa, ale cie¿arówka eksplodowała, zanim kierowca zda¿ył wysiasc. - Cholera - mruknał Nick. - Biedny facet. Alex tylko prychnał. - Wszedzie pełno policji. Wypytuja, wesza. Czekaja, a¿ Marla odzyska przytomnosc, ¿eby usłyszec, jaka jest jej wersja wydarzen. -Zmarszczył brwi i ponuro wpatrywał sie w ciemne wody zatoki. - Jesli oka¿e sie, ¿e to ona wjechała na drugi pas, moga ja oskar¿yc o nieumyslne spowodowanie smierci. Jeszcze... jeszcze nie zajałem sie tym od strony prawnej. To...