gliniarzy. I oczywiście o tym, że policja powinna wreszcie coś z tym

Jessica doskonale zdawała sobie sprawę, że to rzeczywiście brzmi jak bredzenie kogoś niespełna rozumu, ale skoro przycisnęli ją do muru, to niech teraz słuchają. Upierali się przy istnieniu wampirów - słusznie zresztą - lecz nie mieli pojęcia, co to naprawdę oznacza. - Chcieliście poznać prawdę - przypomniała im. - Musicie być bardzo ostrożni przez cały czas, bo jeśli się nie mylę i Władca rzeczywiście przybył do Nowego Orleanu, to również tutaj szykuje się podobny zlot wampirów jak w Transylwanii. Ku jej zaskoczeniu Nancy rzekła: - To straszne, ale wierzę ci. - Jej głos przeszedł w szept. - Byłam tam, dlatego wiem, że mówisz prawdę. Ja tylko chcę, żeby to były brednie. Nagle Jeremy poruszył się gwałtownie. - Słuchajcie, przecież musimy wszystkich ostrzec! Całe miasto! Co ja mówię, jakie miasto? Trzeba ostrzec cały świat! Jessica westchnęła. - Czy ty nic nie rozumiesz? Nie możesz zacząć siać paniki ani doprowadzić do takiej sytuacji, w której ludzie naprawdę zwalczający wampiry zaczną być zamykani w szpitalach psychiatrycznych. Żeby RS 165 http://www.oczyszczanie-organizmu.net.pl 157 to być idiotyczny dowcip urządzony przez jego kolegów. Dopóki nie ustalimy szczegółów, nie podajemy nikomu żadnych wyjaśnień. Howlett ma za zadanie nie dopuszczać tutaj dziennikarzy ani innych ciekawskich. Najważniejsze jednak jest pilnowanie tego chłopaka przez cały czas. Poinformowałem już personel szpitala, że mają nie zaciągać zasłony nawet wtedy, gdy będą podawać mu kaczkę. Facet się załatwia, a wy, sierżancie, twardo macie oko na wszystko, co z nim robią. - Tak jest, panie poruczniku. Nie zawiodę pana, panie poruczniku. Sean skinął głową i wyszedł na korytarz, gdzie zatrzymał go Howlett. - Na zewnątrz warują dziennikarze - ostrzegł. - Dzięki.

i zaczął się sezon na homary. Sheila nie odezwała się do Lathama, prawda? Do was też nie? - Nie, żadnego znaku życia - potwierdził Larry. Jorge spojrzał z uśmiechem na Kelsey. - Ona się zjawi, nie martw się. - Tak, pewnie - odpowiedziała Kelsey. Zorientowała Sprawdź Poczuła rękę na plecach, z wrażenia zakrztusiła się wodą. Dane. Wypłynął za nią. - Powiedziałem ci, żebyś się wynosiła z wody! - Nie krzycz na mnie! - Kelsey, ktoś próbował ciebie zabić! - Tutaj? Przy tych wszystkich łodziach? Dane, to jakiś kretyn, którego powinni aresztować. Ciebie też mógł zabić. - Nadal może nas pozabijać. Ale ja mam przynajmniej nóż, a ty tylko niebieskie bikini. No dobra, wracamy razem. Zaczęła płynąć do łodzi. Dane chyba oszalał, myślała, kto mógłby chcieć mnie zabić?