kimś więcej niż ładną gąską. Wkrótce się przekonają.

Dotknięcie grzechu. Kierowca chrząknął. Dzięki Bogu, pomyślała Hope i uwolniła się z ramion Lily. - Muszę już jechać, mamo. - Wiem. Zadzwoń zaraz, jak tylko dotrzesz na miejsce. - Lily z trudem powstrzymywała łzy. - Zadzwonię. Przyrzekam - skłamała Hope. Ruszyła w kierunku samochodu, licząc kroki. Z każdym następnym czuła, że zostawia za sobą kolejny fragment przeszłości. Rzeczy minione odpadały płatami, niczym kawałki zbutwiałej materii ze starego, cuchnącego odzienia. Kierowca otworzył drzwiczki. Zatrzymała się na moment i spojrzała przez ramię na Dom, na matkę stojącą w cieniu, na dziewczęta zbite w progu w ciasną gromadkę. Uśmiechnęła się z satysfakcją. Dzisiaj narodziła się na nowo, jako Hope Penelope Perkins. Uwolniła się od Cienia. Jabłko wysunęło się jej z dłoni. Pozwoliła mu upaść i wsiadła do samochodu. CZĘŚĆ I Hope ROZDZIAŁ PIERWSZY Nowy Orlean, Laizjana, 1967 Powietrze wypełniał obezwładniający, słodki zapach kwiatów. Zmieszany ze szpitalnymi woniami oddziału położniczego stawał się nie do zniesienia, ale bukiety napływały nieustannie - kolejne świadectwa radości z powodu narodzin pierwszego dziecka Philipa St. Germaine III. Radości w pełni zrozumiałej, jako że noworodek miał być dziedzicem rodzinnej fortuny, kontynuatorem rodowych tradycji i rodowego nazwiska. Przyszłym właścicielem luksusowego, szacownego hotelu wybudowanego w 1908 roku przez pierwszego Philipa St. Germaine. Tak, urodziło się dziecko, przed którym świat miał stać otworem. Hope spojrzała na oseska leżącego w koszyku obok jej łóżka. Ogarniała ją rozpacz i rozczarowanie, tak gorzkie, że nie umiała sobie poradzić z własnymi uczuciami. Przez ostatnie miesiące modliła się o chłopca. Odmawiała różaniec, odprawiała pokuty, składała śluby. Była tak pewna, iż jej prośby zostaną wysłuchane, że nie zastanawiała się nawet nad imieniem dla dziewczynki. Prośby nie zostały wysłuchane. Zamiast błogosławieństwa spadło na nią przekleństwo. Urodziła córeczkę, nie synka. Jak jej matka i babka, jak wszystkie kobiety w rodzinie Pierron, od wielu, wielu pokoleń. http://www.operacje-plastyczne.net.pl towarzystwie earla Kilcairn Abbey, nikt nie śmiał do niej podejść ani rzucić złośliwego słowa. Podniosła wzrok i zobaczyła, że hrabia przypatruje się jej uważnie. - Co pan powiedział pannie Beckett, milordzie? - Znała ją pani w Akademii Panny Grenville? - Nie. Wiem, że do niej uczęszczała, ale ja już wtedy byłam absolwentką. - Powiedziałem jej, że ma cuchnący oddech i kurzajki. I obwisłe piersi. - Tym razem skutecznie udało mu się odwrócić jej uwagę od niedawnych przykrości. - Cuchnący... Co panu strzeliło do głowy? - Pani nie chce rozmawiać o Virgilu Rettingu, a ja nie zamierzam tłumaczyć, dlaczego tak potraktowałem pannę Beckett. - Nie musi pan wiedzieć wszystkiego. - O pani muszę wiedzieć wszystko. Puls jej przyspieszył.

- Wyjechał godzinę temu - odpowiedziała Alexandra. - Coś się stało? - Oczywiście, że się stało. Pokojówka poinformowała mnie, że wybrał się na piknik z córką jakiegoś markiza! - Tak? - Tak! Zostawia moją biedną Rose, a sam spędza czas z obcymi osobami! Jestem wstrząśnięta. Wstrząśnięta i zaniepokojona. Sprawdź Teraz, uśpiona, nie odzywała się od ponad tygodnia. Hope uśmiechnęła się na tę myśl. W podobnych chwilach odżywała. Udręki znikały jak senne majaki. W podobnych chwilach nabierała pewności, że Bestia została pokonana. Błogi spokój prysł nagle, gdy do pokoju wtargnęła z impetem Gloria. - Niedobrze mi się robi, gdy o tobie myślę! Jak mogłaś tak postąpić? Hope spojrzała na córkę oniemiała. Nigdy jeszcze taką jej nie widziała. Te pałające oczy, oczy z nocnych koszmarów... Serce podeszło jej do gardła. Ciemności sposobią się do następnego starcia. Tym razem chcą posłużyć się Glorią. Splotła dłonie na podołku, żeby powstrzymać ich drżenie. - Glorio Aleksandro... - zaczęła cierpko, starając się ukryć narastającą panikę - Wiesz przecież, że nie znoszę, by ktokolwiek przerywał mi wieczorne czytanie Pisma. Pod żadnym pozorem. Gloria prychnęła z niedowierzaniem. - Czytanie Pisma! Pomyśleć, jaka dobra z ciebie chrześcijanka! Świecisz przykładem, co? Przykładem miłosierdzia! W każdym razie bardzo chcesz, żeby ludzie w to uwierzyli, prawda? A jednak się stało. Stało się coś strasznego. Hope zaczęło mocniej bić serce. Tego się obawiała - zbyt upojne było poczucie oswobodzenia się z grzechu, by mogło trwać długo. Opuściła wzrok na Biblię, otwartą na Psalmie XXIII: „Choćbym chodził ciemną doliną, Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną...” Usiłowała skupić się na świętych słowach, szukała w nich ulgi i pokrzepienia. Po chwili zamknęła Biblię, po czym ponownie splotła dłonie na brzuchu.