143

łagodnymi barwami, owce i krowy pasły się na zielonych łąkach, niezliczone polne kwiaty kołysały się na wietrze. Wciąż było widać pozostałości kamiennych murów, czasem pamiętających jeszcze czasy rzymskie. Dzień powoli zmierzał ku końcowi, niedługo przyjdzie noc, a wraz z nią Czarcia Pełnia oraz zwołany przez wroga kolejny bal. Pierwszy dowiedział się Florenscu, natychmiast skontaktował się z Seanem, zaś Sean powiadomił Jessicę i Bryana, ponadto ostrzegł lokalną policję, że w okolicach ruin zamku MacDonnough mogą pojawić się poważne kłopoty. Oczywiście pomoc funkcjonariuszy nie była im potrzebna do rozprawienia się z Władcą, lecz do ratowania potencjalnych ofiar, które przybędą na imprezę, nieświadome śmiertelnego zagrożenia. Bryan odetchnął głęboko, wciągając w płuca czyste powietrze i rozejrzał się po raz ostatni, chłonąc pastelowe barwy wzgórz, pól i łąk. Już niedługo kolory się zmienią, wszystko zaleje krwawa poświata i znów będzie tak, jakby ta ziemia spływała krwią... - I co myślisz? - spytał stojący obok niego Lucien. RS 297 - Niewiele się tu zmieniło, ten widok nadal robi ogromne wrażenie. - http://www.opieka-medyczna.net.pl na to Sheila, która chciała przedstawić swój punkt widzenia. Ale nie przyszła. Potem jeszcze próbowała się z nią zobaczyć, ale teraz Kelsey nie miała na to ochoty, była na nią zła. Nastąpiła przerwa. Po sześciu miesiącach zaczęły korespondować, a wreszcie Sheila zatelefonowała. - Sheila jest naszą przyjaciółką - zauważył spokojnie Nate - ale traktuje nas trochę dziwnie. Przez chwilę milczeli. - Co więc zrobimy? - zapytała wreszcie Kelsey. - Zawiadomiłaś policję, prawda? - chciał się upewnić Nate. Skinęła głową.

Dane chciał już zacząć mówić, lecz Hector uniósł rękę. - Najpierw zamów. Weź kałamarnicę, oni tutaj znają się na kalmarach. Lekko posypana bułką tartą, mięciutka, mówię ci, pycha. Dane zamówił jednak kalifornijskiego dorsza, za Sprawdź - Nie jestem głupi, otrzymam wielką władzę, bo jestem jego sprzymierzeńcem. - Niles, nawet jeśli zaprosiłeś go tutaj, nie zmienia to faktu, że nadal jesteś zwykłym świrem, nikim więcej. A tak przy okazji, to Cal zaczął sypać, aż miło. Wiemy wszystko o tej witrynie internetowej i o tym, w jaki sposób on wydaje wam rozkazy. Ale Goolighan nie słuchał, zaczął się śmiać dziwnym szczekającym śmiechem hieny. - Będę tam, będę na wielkiej bitwie. Chodź, świnio, zarżnę cię. A potem umrę i wrócę na wielką bitwę. - I będziesz na niej największym świrem, w to nie wątpię. Ta cała bitwa to gdzie będzie? - Na co ci to? I tak będziesz już trupem. Chodź, świnio. Chodź,