- No, więc?...

podszedł do furgonetki i otworzył drzwi - Jedzmy stad. Marla nie oponowała. Nagle ogarneły ja złe przeczucia. Wsiedli do samochodu i ruszyli na południe. Nick niewiele mówił, patrzył na droge ze zmarszczonymi brwiami, sciskajac nerwowo kierownice. - Jestes umówiona z Paterno, tak? - Tak. Mam adres komisariatu. - Marla wyciagneła z torebki wizytówke detektywa. - Wiesz, nikt nie znalazł torebki, która miałam przy sobie w dniu wypadku, wiec nie mam ¿adnego dokumentu potwierdzajacego moja to¿samosc. Nie mam dowodu osobistego, pieniedzy, nic. Zakładam, ¿e miałam w niej prawo jazdy, karty kredytowe, zapewne tak¿e klucze i pilota do drzwi gara¿owych. - Nie znalezli przy tobie torebki? - Nick wjechał na most. Marla patrzyła na spokojne wody oceanu. Na horyzoncie dostrzegła kilka kutrów rybackich i trawlerów. Niebo pociemniało, w strone ladu ciagneły znad oceanu geste, szare chmury. - Tak twierdzi policja, ale w domu tak¿e jej nie znalazłam. - Zniechecona, przeczesała włosy palcami. - Ale http://www.orto-optyk.pl/media/ poruszały. - Nie mam ci nic do powiedzenia, Smith. I nigdy nie miałem. Żałuję tylko, że za bardzo ci pobłażałem, gdy zaciągnięto cię na rozprawę u mnie. Powinienem był porządnie dać ci w kość, kiedy byłeś bystrym, aroganckim dzieciakiem, powinienem był skazać cię na więzienie, zamiast dawać ci szansę, chociaż narobiłeś tyle kłopotów, czy proponować pracę na moim ranczu. - Zdaje się, że zapomniałem panu podziękować - wycedził Nevada. Twarz sędziego gwałtownie poczerwieniała. - Zgadza się. Z wyrokiem nigdy nie dostałbyś tej pracy w Biurze Szeryfa, nigdy nie okryłbyś się większą niesławą i nie został wywalony na zbity pysk, i nigdy nie zacząłbyś się zadawać z Shelby! - Obrzucił córkę potępiającym spojrzeniem. - I nie musielibyśmy szukać wyjścia z tak kłopotliwej sytuacji, w jakiej teraz jesteśmy. - Może i nie musielibyśmy, gdyby wtedy powiedział pan Shelby prawdę. A chodziło o pana własną wnuczkę. - Skóra na kościach policzkowych Nevady naprężyła się jeszcze bardziej. - Zastanawiam się tylko dlaczego. - Zrobiłem to, co uważałem za najwłaściwsze.

wszystkie dzwieki dookoła. - Dostaniesz pieniadze. Ale ona ma umrzec. I to ma byc wypadek. - Mógłbym isc z tym na policje. - Nie ma sprawy. - Zrobie to. Sprawdź 421 przy tym miała te sama grupe krwi, 0 Rh-. No i udało jej sie wydac na swiat chłopca. - To niemal graniczy z cudem. - Sa siostrami przyrodnimi - maja te sama grupe krwi, co ich ojciec. Stad ten minus. Wystepuje znacznie rzadziej ni¿ plus. Paterno zmru¿ył oczy. - A gdyby ma¿ Marli nie chciał sie na to zgodzic? - Widziałes kiedys, ¿eby jakis Cahill odwrócił sie plecami do forsy? Paterno prychnał. - Tylko czarna owca. - Nicholas Cahill jest inny.