nie załamać, lecz również, by poprawić atmosferę w czasie podróży.

krześle. – Za to podziwiałem, jak radziłaś sobie w elektrycznym samochodziku. Potrafiłaś tak zręcznie uniknąć zderzeń z wszystkimi innymi. Freyi to się bardzo podobało, a zauważyłem, że ty też doskonale się bawiłaś. – W takim samochodziku czuję się bezpieczna, ponieważ wiem, że w każdej chwili mogę z niego wyskoczyć – wyjaśniła Lily, studiując jadłospis. Theo przyglądał się dziewczynie, usiłując swym analitycznym umysłem zgłębić jej skomplikowaną naturę. Dostrzegał, że pomimo wyczuwalnej wewnętrznej siły, Lily jest w istocie niepewna i niespokojna. – Naprawdę wyskoczyłaś kiedyś z jadącego samochodu? – spytał beztrosko, również przeglądając menu. – Tak, raz – wyznała. Milczała przez chwilę. – Widzisz, nie potrafię znieść sytuacji, których nie mogę kontrolować. Boję się schwytania w potrzask. Spojrzała na Thea, który wpatrywał się w nią w łagodnym zamyśleniu. Nagle po raz pierwszy w życiu zapragnęła się zwierzyć i zrzucić z duszy przygniatający ciężar. http://www.ortopedawarszawa.net.pl/media/ wrzące od pożądania i niepohamowanej namiętności. Pragnął jej ponad wszystko na świecie, to pragnienie było silniejsze niż potrzeba samotności. Nie mógł się nasycić, nie oddychał, nie myślał, tylko czuł, a przecież przez tak długi czas jedynym uczuciem była świadomość własnej szpetoty. Nic poza rozpaczą. Laura była jak promień słońca, który wdarł się w jego pogrążone w ciemności życie, jak pokusa, której nie umiał się oprzeć. Otoczył ją ramionami w talii i przyciągnął do siebie. -Nie powinniśmy otwierać tych drzwi. -Za późno - jęknęła, a potem go pocałowała. Zesztywniał, gdy położyła dłoń na jego pokrytym bliznami ramieniu, a potem ją cofnęła. Prawą ręką gładziła go po

- Chwila, moment... - zagrzmiał jego głos w głośniku. - Ty się denerwujesz? Nachyliła się bliżej i pacnęła guzik. -Nie - powiedziała. - Nie denerwuję się, ale jestem wściekła. Uraziłeś uczucia Kelly. Stałeś parę metrów od niej, nie chciałeś wyjść i nie pozwoliłeś jej przyjść do ciebie. Sprawdź włożyć płaszcz. Chciała jak najszybciej zostać sama. Musiała zdecydować, jak wykorzystać zdobyte informacje. – Pójdę już. – Jesteś pewna, że nic ci się nie stanie? Madeline powinna zaraz wrócić. Mogłaby cię odprowadzić. Potrząsnęła głową. – Nie, nie trzeba. Czuję się znacznie lepiej i chciałabym dotrzeć do siebie przed zmrokiem. Ellen odprowadziła Juliannę do drzwi, a na pożegnanie mocno ją uściskała. – Jeszcze raz gratuluję – szepnęła. – To świetny wybór. Wszyscy będą mieli to, czego pragną. – Nagle spojrzała uważnie w jej oczy. – Julianno, czy możesz mi powiedzieć, dlaczego wybrałaś właśnie ich? – Słucham?