wyjaśnienia.

Juany Mendozy, drugiej pielęgniarki. Wybiegł z sali i o mało nie wpadł na Juanę, Susannę Kosper oraz nieznaną mu kobietę i dwóch mężczyzn, którzy kogoś nieśli. Była to kobieta, najwyraźniej ranna. David nie widział jej twarzy, ale zauważył od razu, że jej sukienka jest całkiem zakrwawiona. - Co się stało?! - krzyknął, odkopując na bok jakieś pudło i przyciągając leżankę. - Davidzie - powiedziała Susanna dziwnym, twardym głosem. - To Milla. W pierwszej chwili nie zrozumiał: rozejrzał się wokoło, szukając wzrokiem żony. Potem popatrzył w dół, na okoloną jasnobrązowymi lokami, trupio bladą twarz nieprzytomnej, zakrwawionej kobiety. I świat zakołysał się wokół niego. Milla? Nie, to nie mogła być Milla. Ona była w domu, z Justinem. Bezpieczna. Ta kobieta jest po prostu bardzo podobna. Ale tak naprawdę to wcale nie Milla. - Davidzie! - głos Susanny był ostry, bolesny. - Otrząśnij się! Pomóż nam przenieść ją na leżankę! Tylko lata praktyki medycznej i wyćwiczone odruchy pozwoliły mu podejść i pomóc położyć tę kobietę podobną do Milli na leżance. Jej sukienka była cała we krwi, tak samo jak ręce, nogi, stopy i buty http://www.piknik-country.pl biletów lotniczych. Zawsze korzystała z usług biura, wolała nie rezerwować lotów osobiście: już zbyt wiele razy musiała przekładać terminy, agent w biurze umiał poradzić sobie z takimi kwestiami o wiele sprawniej. Miał wszystkie dane, kontakty i rozkłady lotów pod ręką. - To jeden z moich informatorów - wyjaśniła matce; wolała nie wdawać się w szczegóły, opowieść o Diazie zajęłaby zdecydowanie zbyt wiele czasu. - Śledził bandytów, którzy porwali Justina, i właśnie namierzył kogoś, kto może coś wiedzieć. Muszę się z nim spotkać w Idaho. - Ale... dopiero co przyjechałaś? - Ta sprawa nie może czekać. - Nie mogę uwierzyć, że znowu to robisz - powiedziała Julia.

spory oszklony ganek-weranda, stał tam komplet białych wiklinowych mebli. Na krzesłach leżały kolorowe poduszki w wesołe kwiatki. Stojąc na werandzie, Milla widziała ocean, intensywnie niebieski w jasnym świetle dnia. Poranne powietrze było chłodne. Po kilku minutach uciekła z powrotem do kuchni, by napić się jeszcze ciepłej kawy. Sprawdź synka. Znalazła miejsce, by zaparkować, wyskoczyła z samochodu i wyjęła z niego swój podręczny zestaw awaryjny; Poszukiwacze zawsze nosili ze sobą odzież na zmianę, bo nigdy nie wiedzieli, kiedy nadejdzie wezwanie i co będą mieć wtedy na sobie. Milla wsiadła na tylne siedzenie i pospiesznie ściągnęła spódniczkę, po czym włożyła luźne spodnie bojówki, skarpety i adidasy. Kiedy się przebierała, Diaz był na zewnątrz: oparty plecami o samochód, osłaniał ją przed wzrokiem ciekawskich. Jeszcze bejsbolówka, okulary przeciwsłoneczne i kilka rzeczy do kieszeni: krótkofalówka (każdy Poszukiwacz miał taką), gwizdek, butelka wody, gaza i paczka gumy do żucia. Gwizdek miał pomóc w oznajmieniu innym swojej pozycji, gdyby zawiodło radio; reszta była