zamierzała niczego obiecywać. Nie teraz, gdy informacje o Justinie

- Jaki numer? - Ten, z którego dzwoniono na moją komórkę w piątek po południu z informacją o Diazie. Numer z El Paso, więc tym bardziej jestem ciekawa. - Oddzwoniłaś? - Jeszcze nie. W nocy już prawie to zrobiłam, ale ostatecznie zdecydowałam, że jest za późno albo może za wcześnie i że zaczekam do rana. Zresztą lepiej będzie najpierw dowiedzieć się, co to za numer. Weszła do swojego pokoju i włączyła komputer. Podczas gdy odpalał się system, Milla usiadła przy biurku i zaczęła przerzucać stos leżących tam dokumentów, wybierając te papiery, z którymi można było uporać się w miarę szybko. an43 92 Potrzebuję nowego komputera, myślała, słuchając pisków i cichego warkotu za swoimi plecami. Jeszcze jeden wydatek z tych konsekwentnie spychanych do przegródki „na później". Zawsze było coś pilniejszego, ważniejszego. Dopóki maszyna działała, Milla nie darowałaby sobie wyrzucania pieniędzy na nowy sprzęt. http://www.podloga-drewniana.edu.pl Juarez, wjeżdżając coraz głębiej w dzielnice tak obskurne, że Milla nie wiedziała, czy płakać nad nimi z żalu, czy może lepiej schować się pod deskę rozdzielczą. Cieszyła się, że Diaz jest uzbrojony, żałowała, iż sama nie ma żadnej broni. Uliczki były tu wąskie i zapchane. Zrujnowane domy i rozsypujące się baraki napierały na nich z obydwu stron. Ziemię pokrywała gruba warstwa śmieci. Rozkrzyczane wyrostki i posępni mężczyźni ostentacyjnie obserwowali samochód, patrząc z nieukrywaną wrogością; można było wyczytać z ich twarzy jak najgorsze zamiary Ale kiedy dostrzegali, kto prowadzi półciężarówkę, szybko odwracali wzrok. - Twoja sława cię wyprzedza - zauważyła Milla. - Byłem tu kiedyś. I zostawiłem po sobie niezłe wspomnienia, pomyślała, patrząc

wiedziała to na pewno. Gdzieś w głębi narodził się w niej płacz, próbując wyrwać się na zewnątrz przez ściśnięte gardło. Wtuliła się w Diaza, niemal osuwając się na ziemię w poczuciu wszechogarniającej, niewypowiedzianej ulgi. Opuściło ją napięcie, które było jej zmorą przez dziesięć długich lat. Stłumiwszy szloch, zwróciła się ponownie do Loli. Sprawdź jeżeli natychmiast nie otrząśnie się z szoku i nie zrobi tego, co do niego należy. Sądząc po wyglądzie i miejscu rany, ostrze prawdopodobnie naruszyło lewą nerkę i Bóg jeden wie, co jeszcze. Wykrwawiała się. Jeszcze kilka minut i wszystkie narządy zaczną się po kolei wyłączać... Starał się nie myśleć, nie zastanawiać. Wsunął dłonie w świeżą parę rękawiczek, które przytrzymała dla niego Anneli. Nie miał czasu dokładnie umyć rąk. Nie miał czasu szukać Justina. Mógł tylko pewnie chwycić podany skalpel i przywołać całą swoją lekarską wiedzę i chirurgiczne doświadczenie. Na przemian modlił się i klął, walcząc z uciekającymi sekundami, nacinając ciało swojej żony Tak jak podejrzewał, ostrze naruszyło nerkę. Naruszyło? Rozcięło ją praktycznie na pół. Dla nerki nie było już ratunku. Jeżeli nie wyjmie