śmierć. Carnarthen nie zdołał jej uratować.

zaabsorbowany myśleniem o Adamie. Następnego ranka całą godzinę poświęcił na sam wybór stroju. Musiał przecież wyglądać obłędnie, skoro miał pojawić się u swojego księcia. Założył więc swoje ulubione, czerwone rurki, obcisłą, czarną bluzkę z krótkim rękawem i jakimś napisem, a na szyję krawat w czerwono-czarną kratę. Uśmiechnął się zadowolony do swojego odbicia, zakładając na ręce rzemyki. Podkreślił jeszcze oczy czarną kredką, aby wydawały się większe, co i tak niewiele pomogło. Nie cierpiał siebie za malutkie oczka. Wydął jeszcze usteczka, smarując je błyszczykiem. Włosy lekko nastroszył, używając odrobiny żelu, aby nie opadły. No! Tak mógł pokazać się swojemu księciu! Odwaga opuściła go dopiero, gdy stanął pod drzwiami mieszkania Adama. Ze zdenerwowaniem wpatrywał się drewno. Zapukać czy może sobie pójść? Przełknął ślinę. Zapuka! W końcu to jest jego książę z bajki! Nie może go stracić! Przecież tak długo go szukał, a teraz miałby sobie odpuścić przez głupią nieśmiałość? Nie! Uniósł dłoń, pukając wreszcie cicho. Serce łomotało mu w piersi, a on co chwilę nerwowo zwilżał wargi. Zaraz go zobaczy, zobaczy ten cudowny uśmiech i zostanie obdarowany tym drapieżnym spojrzeniem! http://www.podloga-drewniana.info.pl muzeum, po to, żeby go wykorzystać do własnych celów. Czy wtedy potrafiłaby pani uzupełnić brakujące szczegóły? - Oczywiście. - A gdybym zapytał, w jaki sposób udało się pani zdobyć tak poufne materiały? - Czy nie taki właśnie był cel mojego przyjazdu do Cordiny? - Dokładnie rzecz biorąc, tylko jeden z celów. - Blaque z namysłem uderzał kopertą o wierzch dłoni. - To szczęście, że udało się pani zbliżyć do młodej księżnej. - To akurat nie było zbyt trudne. Alice czuła się bardzo samotna, brakowało jej kobiecego towarzystwa. Ja po prostu wypełniłam lukę. Zachwycam się jej córeczką, wysłuchuję skarg, koję lęki. Książę Jasper jest mi bardzo wdzięczny, że odciążam jego żonę. - Ufają pani? - Bezgranicznie. Chyba nic w tym dziwnego - dodała. - Pochodzę ze znanej i szanowanej rodziny, jestem dobrze wychowana i wykształcona. Książę Carlise traktuje mnie jak daleką krewną swej zmarłej żony. Pan wybaczy, monsieur, ale czy nie z tych samych powodów wybrał mnie pan do tej misji? - Ma pani rację. - Odchylił się i oparł o fotel. Był z niej zadowolony, lecz jeszcze nie darzył jej pełnym zaufaniem. - Doszły mnie słuchy, że wzbudziła pani zainteresowanie młodego księcia. Czuła, jak ogarnia ją wewnętrzny chłód. - Pańska sieć wywiadowcza działa bez zarzutu - pochwaliła, zerkając znacząco na pusty kieliszek. Blaque natychmiast wstał i dolał jej brandy, ona zaś zyskała kilka cennych minut. To wystarczyło, by odzyskała równowagę. - Z pewnością wie pan także i to, że Edward zainteresuje się każdą kobietą, która akurat będzie pod ręką. - Roześmiała się drwiąco, próbując w ten sposób zagłuszyć nienawiść do samej siebie. - To dzieciak. Śliczny, zepsuty chłopiec. Aby się od niego uwolnić, wystarczy okazywać mu obojętność.

Pragnął przełamywać jej opory. Czuł się, jakby uwodził dziewicę, tyle że bez poczucia winy. Jednego był pewien, nikczemnik, który ją uwiódł, zrobiłby lepiej, trzymając się z dala od niego, bo Alec byłby gotów połamać mu żebra. Biegli, trzymając się za ręce. - Nie zmieniłaś zdania? - spytał poprzez strugi ulewy. Pokręciła głową. Niepokoiło go, czy dziewczyna się nie przeziębi, ale szukanie dorożki trwałoby zbyt długo. Znajdowali się Sprawdź - Jeśli czuje się pani zmęczona - odezwał się Malori - lepiej niech nam pani o tym powie. - Niełatwo mnie zmęczyć - powiedziała, patrząc mu twardo w oczy. - Jeśli pan w to wątpi, proszę zajrzeć do moich akt. Zanim Malori zdążył odpowiedzieć, Emmett znowu zabrał głos. Wiedział, że Bella nie jest w najlepszej formie, postanowił jednak zaryzykować. Ufał, że osoba z jej doświadczeniem wytrzyma tych kilka trudnych dni. - Wracajmy do rzeczy - rzucił krótko. - Załóżmy, że Blaque złożył już zamówienie na materiały wybuchowe. Jak sądzicie, skąd je weźmie? - Z Aten - odrzekła bez wahania. - Na pewno nie będzie ryzykował kupowania u handlarzy. W Atenach znajduje się jego główny magazyn broni. A to przecież blisko Cordiny. - Sprawdzimy. - Malori szybko zapisał coś w notesie. - Przy odrobinie szczęścia uda nam się zlikwidować jego grecką komórkę. - Nie chcę, żeby ISS wykonywało jakiekolwiek ruchy w Atenach, Paryżu czy Bonn, dopóki tutaj nie zdobędziemy dowodów jednoznacznie obciążających Blaque'a - powiedziała ostro. - Za te sznurki ja pociągam, monsieur. - Bien. - Malori nie był zachwycony, ale nie protestował. - Czy żeby zamknąć sprawę, wystarczy, że Isabella otrzyma materiały wybuchowe? - Carlise spojrzał na nich wyczekująco. - Jej umowa z Blaquiem i przesyłka, którą dostanie, to chyba wystarczające dowody jego winy? Bella zaczęła mówić, ale po chwili oddała głos Emmettowi. W końcu był członkiem królewskiej rodziny. - Obawiam się, że nie. Na tej podstawie można co najwyżej wystąpić o tymczasowy areszt, może nawet podstawić w stan oskarżenia. Ale to za mało, żeby udowodnić udział w spisku. Blaque jest na tyle sprytny, że nigdy bezpośrednio nie macza palców w brudnych interesach. - A jak rozumieć jego polecenie zgładzenia całej mojej rodziny? - Carlise nie zamierzał dać za wygraną.