nie będzie samotny.

- Przyjechali! Chodźmy! - Nim zejdziemy na dół - wtrąciła Willow - musimy umyć ręce. Chciałabym wam też przypomnieć, że macie być dzisiaj wyjątkowo grzeczni. Dołóżcie wszelkich starań, żeby tata był z was dumny. Sądziła, że obydwie dziewczynki całkiem ją zignorował}', gdy pobiegły w głąb korytarza, ale okazało się, że posłusznie udały się do łazienki, by umyć ręce. Potem na wyścigi zbiegły w dół po schodach. Willow podążyła szybko za nimi, niosąc na rękach Mikeya. Bała się, że jak szalone wpadną do salonu, przynosząc wstyd Scottowi i jej samej, ale nieoczekiwanie dziewczynki ogarnęła nieśmiałość i zatrzymały się przed na wpół otwartymi drzwiami. Willow udało się je dogonić. Musiała przyznać, że na zebranych w salonie gości patrzyło się z przyjemnością. Srebrzystowłosa para siedziała na jednej z kanap i z ciekawością przyglądała się Scottowi i jego szwagierce, którzy pogrążeni byli w rozmowie. Camryn miała na sobie zapierającą dech w piersiach czarną sukienkę koktajlową, R S http://www.prawo-medyczne.info.pl Nie poszedł za nią, nawet jej nie zawołał. I była mu za to wdzięczna, bo już w połowie schodów szlochała histerycznie. - Nie zapomnij, tato, dzisiaj po południu musisz pójść z nami do szkoły - Amy przypomniała ojcu podczas śniadania. - Musimy się zapisać i... Jak to było, Lizzie? - Zaznajomić z pewnymi procedurami - starsza siostra starannie wypowiedziała trudne słowa. - Tato, przestań czytać gazetę i posłuchaj nas! - Willow mówi, że czytanie przy stole jest oznaką złych manier. - Amy sięgnęła po opakowanie płatków śniadaniowych. - Nigdy nie pozwala Lizzie czytać w czasie jedzenia. Willow posadziła Mikeya w jego krzesełku, unikając wzroku

I była mu za to wdzięczna, bo już w połowie schodów szlochała histerycznie. - Nie zapomnij, tato, dzisiaj po południu musisz pójść z nami do szkoły - Amy przypomniała ojcu podczas śniadania. - Musimy się zapisać i... Jak to było, Lizzie? - Zaznajomić z pewnymi procedurami - starsza siostra Sprawdź - Jaki samochód? - spytała, osłaniając ręką twarz przed oślepiającym słońcem. R S - To stary samochód mojego ojca. Nie był używany, odkąd rodzice opuścili Summerhill. Oddałem go w zeszłym tygodniu na przegląd. Może go pani do woli używać, by wozić dzieci, czy jeździć nim do domu, gdy ma pani wolne, ale najpierw chciałbym, żebyśmy się nim razem przejechali. - Chce się pan upewnić, czy siadając za kierownicą, nie przeradzam się w pirata drogowego? - zaśmiała się. - A tak jest? - Przekona się pan na własnej skórze. - Spojrzała na niego przeciągłe.