Gdy podjechali pod jasno oświetlony dom Moffatów, Willow zrobiło się słabo. Scott wyglądał na wykończonego i chociaż powinna była go nienawidzić za jego butę i pychę, wciąż się o niego martwiła. Zapracowany człowiek potrzebuje ciszy i spokoju w rodzinnym domu. Liczył na to, że dopilnuje, by Amy i Mikey zachowywali się grzecznie w czasie podróży, ale dzieci były tak podniecone, że nie była w stanie nad nimi zapanować. Kłóciły się przez cały czas. Ucichły dopiero wtedy, gdy zjechali na żwirową drogę prowadzącą do wielkiego domu dziadków. Scott nie odezwał się ani słowem, ale Willow widziała napięcie w jego ruchach. Tak mocno zaciskał dłonie na kierownicy, że jego kłykcie całkowicie zbielały. Gdy zgasił silnik, czym prędzej pomogła wysiąść dwójce młodszych dzieci z samochodu i poprowadziła je w stronę głównego wejścia. Deszcz przestał padać jakiś kwadrans temu, a powietrze pachniało świeżością, wilgotną glebą i różami. Lizzie wyskoczyła z auta i chwyciwszy Mikeya za rękę, pobiegła w bok. - Dokąd biegniecie? - zawołała za nimi Amy. http://www.protetyka.org.pl Scott zmarszczył czoło. - Ma pani rację. - Jeżeli mamy zostać przyjaciółkami, muszę sama zdobyć jej zaufanie. Uważam, że prowokuje mnie specjalnie, bym zrezygnowała z pracy. Może gdy przekona się, że zamierzam tu zostać... Przynajmniej dopóki pan mnie nie zwolni... - Proszę tak nie mówić! Zapewniam panią, że to się nigdy nie stanie. Dostaję gęsiej skórki na samą myśl o konieczności szukania nowej niani! A teraz pora spać. R S - Faktycznie, już dosyć późno. Dobranoc, doktorze Galbraith. Ale odwracając się, Willow potknęła się o własne nogi. Gdyby Scott jej w porę nie przytrzymał, niechybnie upadłaby
W przeszłości, gdy wypuszczali się z Markiem na miasto, nieraz używali fałszywych nazwisk. Żaden nie chciał być ścigany przez roznamiętnione panny. Poza tym było rzeczą ogólnie przyjętą, że młodzi mężczyźni, zatrzymani przez straż, gdy zabawa stawała się zbyt wesoła, następnego dnia podawali sędziemu obce nazwiska, płacili grzywnę i wychodzili na wolność. Lysander przedstawiał się wtedy jako pan Abbott. Mark zaś podawał się za Richmonda. Druga informacja była tak zdumiewająca, że nie mógł w nią uwierzyć. To po prostu niemożliwe, żeby panna Stoneham okazała się zaginioną spadkobierczynią, dziewczyną, która uciekła, nie chcąc przyjąć jego propozycji. Nie, to zapewne jakiś nadzwyczajny zbieg okoliczności. Panna Hastings-Whinborough bez wątpienia zbiegła do jakiejś przyjaciółki. Młode damy legitymujące się stutysięcznym posagiem zwykle nie zatrudniają się jako guwernantki za niecałe trzydzieści funtów rocznie. A może tak robią? Z trudem oderwał myśli od zaginionej panny Hastings-Whinborough i starał się skupić uwagę na Marku. To jasne, że Arabella mówiła prawdę, a motywy Marka do pewnego stopnia stały się bardziej zrozumiałe. Z pewnością nie zechce zabrać Arabelli do „Korony”. Nie tylko znają ją wszyscy we wsi, ale wynikły z tej awantury skandal mógłby go zrujnować. Chociaż Lysander balansuje na krawędzi bankructwa, bez wahania stanie do walki, by bronić honoru siostry. Jest też uznanym strzelcem i choćby dlatego Mark nie zaryzykowałby swojej skóry. Zapewne nie chciałby też zostać zmuszony do opuszczenia kraju. Nie, Baverstock poluje na całkiem inną zwierzynę, tak jak przypuszczał oberżysta. O kogo innego może mu chodzić, jak nie o pannę Stoneham? Sprawdź Alli uśmiechnęła się na myśl, Ŝe za kaŜdym razem Erika ma tak samo upięte włosy - widocznie ten sposób był dla Marka najłatwiejszy. Pomyślała, Ŝe ona, Alli, uczesze ją inaczej - w warkoczykach na pewno będzie jej ładnie. - Ty pewno bardzo kochasz swego wujka, prawda? - zapytała, rozczesując włosy małej. Dziewczynka uśmiechnęła się, pokazując parę wyrzynających się ząbków. Co takiego zrobił Mark, Ŝe mała tak go uwielbia? ZauwaŜyła juŜ przedtem, gdy karmiła Erikę, Ŝe dziewczynka reaguje na kaŜdy odgłos, wpatrując się w drzwi do kuchni, czy czasem nie pojawi się w progu jej wujek. Powtarzała to swoje „ta-ta", jakby przywołując tym Marka. Wujek nie czulił się do niej, ale okazywał jej miłość w inny sposób, nie uświadamiając sobie nawet tego faktu. Wspominał kiedyś, jak bujał małą w hamaku. Niejednemu nie przyszłoby nawet do głowy, Ŝe moŜe sprawić to dziecku tak wielką przyjemność.