- Jakie?

i przeróżnymi grami, leżało tylko kilka książek. Jack podszedł do stołu i wziął do ręki jeden z podręczników. Matematyka. Trzecia klasa. A obok notatnik ze znajomym pismem najstarszego syna. Jack wiedział, że Mały Jack nienawidzi odrabiania lekcji, szczególnie matematyki, i robi to tylko pod przymusem. Te notatki jednak wyglądały na robione przez małego samodzielnie, bez dorosłego wiszącego mu nad głową. Jack odłożył książkę i ruszył do sypialni. Tydzień, pomyślał rzucając torbę na łóżko. Nie było go tylko tydzień, a Malinda już dokonała takich ogromnych zmian i w domu, i w chłopcach. Chłopcy odrabiają lekcje, nakrywają do stołu, sprzątają po sobie. Ale Jack nie lubił zmian. Nauczyło go tego małżeństwo z Laurel. Nagle zdał sobie sprawę, w jakim kierunku zdążają 72 JEDNA DLA PIĘCIU jego myśli. Złość. Niechęć. Uraza. Dobrze znał te uczucia. Nie, to bez sensu, pomyślał. Zatrudnił Malindę do http://www.psychoterapeuci.net.pl Przez chwilę patrzy na nią tak, jakby potraktował te słowa poważnie, a potem się uśmiecha. - A teraz na serio. Powiedz mi, jak ci się udaje z nią wytrzymać. - Grace to najbystrzejszy dzieciak, jakiego udało mi się poznać. - To akurat wiem - przyznaje chłopak. - I jako bystry dzieciak - ciągnie Laura - wie, że z nianią nie należy zadzierać. Większość chłopców, którzy rozdziawiają usta tak jak teraz Simon, wygląda w takich chwilach debilnie... niestety, on nie. Jemu dodaje to nawet uroku. I Laura znów jest na siebie zła. W ogóle nie powinna przecież dostrzegać takich rzeczy. - Przepraszam cię za moich kolegów. - Za kolegów? Idiotka! Nie dość, że niepotrzebnie wróciła do wczorajszego żartu jednego z jego kolegów, to jeszcze teraz nieudolnie udaje, że nie wie, o co chodzi, pokazując w ten sposób, że ją ten żart zabolał. - Za Tobyego i Zacha. To fajni chłopcy, ale czasami coś im odbija... Laura brnie dalej w udawanie, że nie ma pojęcia, o czym on mówi. - I właśnie wczoraj się to zdarzyło - ciągnie brat Grace, a ona nadal patrzy na niego pytająco. - Wczoraj wieczorem... kiedy wychodziłaś... - Ach, tak. Rzeczywiście było jakieś nieporozumienie. Twoi koledzy wzięli mnie za kogoś innego. - No właśnie. - Za twoją dziewczynę, jeśli mnie pamięć nie myli. - Laura sama nie wie, dlaczego to dodaje. To znaczy, wie dlaczego. Jest ciekawa jego reakcji. Ale dlaczego ta reakcja ją interesuje, tego już nie potrafi sobie wyjaśnić.

się, czemu ciotka zgodziła się na ten układ. Tak się jednak stało i decyzja ta dramatycznie zmieniła życie Malindy. Dzieliły je ponad dwa pokolenia; różnice więc między nimi były ogromne. Opinie ciotki na temat tego, co przystoi młodej kobiecie, były według Malindy Sprawdź Stojący w pobliżu rodzice z okrzykiem przerażenia JEDNA DLA PIĘCIU 123 odskoczyli w bok. Wszyscy patrzyli teraz na Malindę i panią Gordon. Malinda odstawiła szklankę na biurko i otrzepała ręce. Obrzuciła panią Gordon morderczym spojrzeniem. - Teraz już pani wie, co czuje człowiek publicznie ośmieszony - powiedziała i obróciwszy się na pięcie, z wysoko uniesioną głową pomaszerowała do drzwi. Prawie zmyliła krok, kiedy zobaczyła stojącego w progu Jacka. Uśmiech na jego twarzy był większy niż Teksas. Minęła go z uniesioną wysoko brodą.