policji stanowej rozmnażają się. Zmusiła się, żeby rozewrzeć dłonie i przybrała spokojniejszy ton. – Napisałam o tym w raporcie, który z pewnością przeczytałeś i poprawiłeś, czepiając się rozmiaru czcionki. W ostatniej chwili ojciec podejrzanego rzucił się do przodu i wpakował prosto na linię strzału. – A więc łatwo ci przychodzi pociąganie za spust? Chcesz, żeby w ten sposób opisano cię w aktach? – Hej, czy ty kiedyś musiałeś sięgnąć po broń? Czy ktoś cię kiedyś usiłował podziurawić? Co ty, do diabła, możesz wiedzieć o strzelaniu? Sanders spojrzał na nią ze złością. Czyżby ten chodzący ideał nigdy nie znalazł się w opałach? No i kto tu jest niedoświadczony? Ale triumf Rainie nie trwał długo. – Pozostają jeszcze problemy związane z aresztowaniem. – Abe znowu ruszył do ataku. – Niby jakie? – Przede wszystkim, przesłuchanie. Rozmawiałaś wcześniej z prokuratorem okręgowym? – Wezwałam Rodrigueza, żeby wziął udział w przesłuchaniu. Wszystko zgodnie z przepisami. – Chyba jednak nie wszystko. Prawnik O’Grady’ego już próbuje unieważnić... – A myślałeś, że poprosi o włączenie zeznań klienta do dowodów? Sanders zignorował jej sarkazm. – Twierdzi, że chłopak był w szoku, więc nie mógł świadomie żądać ochrony swoich http://www.psychoterapiamikolow.pl sprężystym boku odrobinę dłużej. Mnisi-marynarze w podkasanych habitach biegali po pokładzie, umacniając roztańczone szalupy ratunkowe, i z nawyku szybciutko mamrotali modlitwy. Na mostku widać było masywną postać kapitana, też w habicie, ale w skórzanej czapce i z szerokim skórzanym pasem wokół bioder. Kapitan krzyczał przez tubę ochrypłym basem: – Porfiry, olej ci w gardło! Dwa obroty! Spacerowicze zatrzymali się na rufie, gdzie wiatr szalał nieco mniej gwałtownie. Obrzuciwszy wzrokiem bezkresne burzliwe wody i niskie ciemnoszare niebo, pani Natalia zadrżała. – Boże, jakie to straszne! Jakbyśmy wpadli w dziurę między czasem a przestrzenią! Lagrange zrozumiał, że czas zaczynać natarcie na całym froncie. Zalękniona kobieta to jak nieprzyjaciel, który zachwiał się pod ogniem kartaczy. Natarcie poprowadził błyskotliwie. Przechodząc na niski, falujący baryton, powiedział:
na wietrze w wieniec rozwija, tobie kudły ryże powiewają. Ludziska patrzą, żegnają się, a my nic – dobiegamy do rzeki i z urwiska – ba-bach... do wody, i po kozacku, i po kozacku. Uśmiała się też Pelagia, ale od tematu nie dała się odwieść. – Nie ma silnej płci i nie ma słabej. Każda połowa ludzkości jest w czymś silna, a w czymś innym słaba. W logice, oczywiście, lepsi są mężczyźni, stąd ich większe zdolności do nauk ścisłych, ale tu też kryje się pewien niedostatek. Wy, mężczyźni, staracie się wszystko Sprawdź chciałem. Mimo wszystko poczuła się lepiej. Wykrzywiła usta w ironicznym uśmiechu. – Dzięki, agencie. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę sobie. – Zamknij się, Rainie. I daj sobie spokój z tą pozą. Quincy podniósł się ciężko z łóżka. Pierwszy raz Rainie zauważyła, że drżą mu ręce. Zmarszczki wokół oczu stały się wyraźniejsze. Usta tworzyły posępną linię. Ten widok zabolał ją. Ona mu to zrobiła i wiedziała, że postąpiła źle. Żałowała, że nie jest inną osobą... Żałowała, że nie potrafi zmazać z jego twarzy tego smutku. Tymczasem siedziała jak niegrzeczna uczennica przyłapana na gorącym uczynku i czekała na pierwszy cios. – Nie patrz tak na mnie – zniecierpliwił się. – Nie jestem twoją matką ani mężem, który cię bije. Czasem mam ochotę skręcić ci kark, ale nigdy cię nie uderzę.