dzisiaj nie przyszedł, więc może już po wszystkim.

Nawet to sprawiało w pewnym stopniu wrażenie snu - było zbyt nierealne, by mogło dziać się naprawdę. Wciągnął wielki haust powietrza i rzucił się z powrotem w piekło, prosto na Imogen, niczym obrońca w drużynie futbolowej, którym nigdy nie udało mu się zostać w szkole ani później... Zwalił ją z nóg, a kruchość drobnego ciała pod jego ciężarem tak go zaskoczyła, że sen się urwał, a on wrócił na ziemię. Chociaż Imo zawsze wydawała się najmasywniesza z całej trójki, przez parę sekund myślał, że przestała oddychać, że może ją zabił. I wtedy usłyszał jej krzyk. Długi, rozdzierający serce skowyt rozpaczy. Próbował się poruszyć, ale nie mógł złapać tchu ani wykrzesać z siebie więcej siły. Tymczasem pierścień ognia wokół nich zaczął się zamykać, nie zostało już ani odrobiny powietrza i Matthew zrozumiał, że najpierw się uduszą, a dopiero potem spalą... Silne dłonie chwyciły go za ramiona, odciągnęły od Imogen i wywlokły na balkon. Przez łzawiące oczy zobaczył, że dziewczynę zabrano także i teraz, przerzuconą jak tobołek przez ramię strażaka, znoszono po drabinie na dół. Flic sprowadzono już wcześniej, a po niej Zuzannę. Na parapety i do wnętrza domu lały się silne http://www.rally-cars.com.pl innego. — Nie sugerował przyjazdu do Londynu? — naciskała Tempera. — Nie! — A sądzisz, że to zrobi? Lady Rothley zakryła twarz dłońmi. — Nie dręcz mnie, Tempero. Doskonale wiem, co usiłujesz mi powiedzieć. Nie jestem aż tak głupia! Ale kiedy tylko mam okazję, nie potrafię oprzeć się pokusie bycia z nim! Siedzieć przy nim w jego aucie to jak podróżować do raju! Och, Boże, dlaczego tak się czuję? Co mam robić? Zapadło milczenie. Tempera opadła bez sił na krzesło. — Nie znam odpowiedzi na to pytanie, belle-mère.

Dojazd do domu rodziców Johna nie trwał długo. W ogrodzie rozstawiono duży namiot, a na przylegającym do domu polu już stało kilka rzędów zaparkowanych samochodów. Przy wejściu powitał ich młody kuzyn Johna, który poznał Jodie, przez chwilę wpatrywał się w nią głupawo, a potem się zarumienił. - Chyba powinniśmy najpierw odszukać rodziców Johna - powiedziała do Lorenza. - Chyba tak - zgodził się. - Co tam masz? - zaciekawiła się na widok małej paczuszki w jego dłoniach. - Ręcznie wykonane czekoladki dla gospodyni - odpowiedział i dodał: - Mam też dwanaście butelek wina dla gospodarza. Sprawdź podstępne. Na poddaszu - dwa piętra wyżej - zaczął dudnić syntetyzator Micka. Pod wpływem nagłego impulsu Zuzanna opuściła salon i poszła prosto do dawnej sypialni przyjaciółki. Na widok toaletki przestała na chwilę oddychać. Wszystkie rzeczy Karo leżały na swoich miejscach: buteleczki perfum, lusterko, stara, oprawna w srebro szczotka do włosów i grzebień, fotografie - po dwie każdej z córek, jedna Sylwii, jedna Karo i Richarda i najnowsze zdjęcie - Karo z Matthew. Zuzanna wzięła do ręki perfumy Guerlaina - jedne z ulubionych Karo. Wyjęła zatyczkę, przyłożyła opakowanie do twarzy i pociągnęła nosem; natychmiast jej oczy napełniły się łzami. Szybko zamknęła buteleczkę i odstawiła na miejsce.