zachowaniu, śnieżna kula trafiła ją w ramię i śnieg

odpocząć. – Nie! Spojrzeli w stronę schodów, gdzie stała jeszcze śpiąca, ale już przerażona Julianna. – Julianno... – Nie! – Potrząsnęła głową. – Nie wiecie, do czego on jest zdolny! Nie widzieliście...! – Wiem, Julianno, i to naprawdę sporo. – Wstał. – Dlatego uważam, że dalsza ucieczka nie ma sensu. – Luke ma rację. Musimy znaleźć jakiś sposób, żeby powstrzymać tego Powersa. – Kate spojrzała na Emmę, która przed chwilą zasnęła, a potem na jej biologiczną matkę. – Ty możesz wybierać, ale ja zostaję z Lukiem. Julianna patrzyła na nich przez moment, zastanawiając się nad ich słowami, a następnie obróciła się na pięcie i weszła na górę. Wróciła po chwili z torebką, którą można było nosić jak plecak. Postawiła ją na stole, a następnie wyjęła ze środka plastykową torebkę z trzema rzeczami. Podała ją Luke’owi. – Może to się przyda. Luke wyjął z torebki oprawiony w skórę notes, używaną kopertę i http://www.rehabilitacja-mlynarska.pl aurę i była świadoma, że przyciąga pożądliwe spojrzenia wszystkich siedzących w pobliżu kobiet. Wygodnie rozprostował nogi i spojrzał na Lily. Rzuciła mu się w oczy jej ładna owalna twarz, upięte faliste włosy oraz elegancki strój nadający dziewczynie poważny wygląd. Ogarnęło go zmieszanie i odwrócił wzrok. Niemal natychmiast pojął powód. Pierwszy raz od śmierci Elspeth zwrócił uwagę na inną kobietę. Choć minął już rok, nosił ją wciąż w sercu. Pomyślał o trójce ich dzieci – dwóch synach oraz dziewięcioletniej Frei, którą lśniące, kasztanowe włosy i orzechowe oczy tak bardzo upodabniały do matki. Na wspomnienie córki zmarszczył brwi. Była trudnym dzieckiem i dogadywał się z nią gorzej niż z chłopcami. Niechętnie się zgodził, by w tygodniu mieszkała w szkolnym internacie, gdyż

Szybko zamknęła oczy i zaczęła oddychać spokojnie i głęboko. Udawała sen. To był element ich gry. Zaczęli ją dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie była to gra. Wtedy nie musiała niczego udawać. Drzwi do jej sypialni otworzyły się i przez przymknięte powieki poczuła światło, a po chwili usłyszała skrzypnięcie materaca. John długo milczał, a Julianna wiedziała, że po prostu na nią patrzy. Sprawdź się do siebie. Kołatka miała kształt smoczej głowy. No, cóż, panie Blackthorne, jeśli chciał pan trzymać ludzi od siebie z daleka, to świetnie się panu udało, pomyślała. Zastukała do drzwi. Z domofonu po prawej stronie wejścia natychmiast rozległ się głos: - Już otwieram. Głos był głęboki, dość nieprzyjemny. Przeszył ją dreszcz. -Widzi pani? - zapytał Pinkey. - O to mi chodziło. -Bzdura - odpowiedziała stanowczo, popchnęła drzwi i weszła do środka. Mała lampa stojąca na rzeźbionym stoliku przy ścianie rzucała cienie. Laura znalazła włącznik światła. Hol zalała jasność.