wprosiła. A rodzice, widzisz, nigdy się nie dowiedzieli, gdzie znikła ich córka. Do Władywostoku kochałem ją mocno. I potem, podczas podróży koleją, też. Ale w samym środku Syberii jej dziecięca namiętność troszkę już mnie nudzić zaczęła. Przecież nawet o niczym się z nią nie pomówi. Ona zaś, przeciwnie, coraz bardziej rozkochana. Bywało – budzę się w nocy, ona nie śpi. Podpiera się łokciem i patrzy na mnie swoimi szparkami. W kobietach, gdy czują w mężczyźnie początek ochłodzenia, miłość jeszcze goręcej się rozpala, to od dawna wiadomo. Kiedy zbliżaliśmy się do Pitra, już patrzeć na nią nie mogłem. Głowę sobie łamałem: gdzie ją spławić? Z powrotem do rodziców? Ale to przecież nie zwyczajni papa i maman, tylko samuraje! Jeszcze wykończą dziewczynkę, szkoda. No to dokąd? Języków, oprócz swego ptasiego kwilenia, nie zna. Odstępne jej dać? Nie weźmie i jeszcze w spokoju nie zostawi, strasznie już przylepna. Robić niczego nie umie, z wyjątkiem tego, czego ją z zapałem w kajucie i w przedziale uczyłem. Ta właśnie myśl podsunęła mi rozwiązanie. Słyszałem od kogoś poznanego w pociągu, że w czasie mojej nieobecności pojawiła się w Petersburgu nowa instytucja niejakiej madame Pozdniajewej. Elegancki burdel z panienkami zwiezionymi z różnych krajów: mają tam i Włoszki, i Turczynki, i Murzynki, i Annamitki – do wyboru, do koloru. Cieszy się wielkim powodzeniem wśród petersburżan. Pojechałem do Pozdniajewej, żeby się przyjrzeć. Przekonałem się, że z dziewczętami obchodzą się dobrze. Gospodyni powiedziała, że część zarobków odkłada każdej do banku, na http://www.soze.pl uniósł jedną brew. – Powiedzmy, że bardziej zależało mu na rozmiarach mięśni syna niż na potencjale jego umysłu. – Danny trenował coś po szkole? – Shep zmusił go. Zapisał dzieciaka na siłę do drużyny piłkarskiej, ale sport nie należy do mocnych stron Danny’ego. Chłopiec jest drobny jak na swój wiek, trochę niezdarny. Niestety szeryf O’Grady bywa czasem nieco... apodyktyczny. Chciał, żeby syn grał w piłkę, więc Danny grał. Chociaż, szczerze mówiąc, większość czasu spędzał na ławce rezerwowych. Po prostu nie wychodziło mu. Najlepiej będzie, jeśli porozmawiają państwo ze szkolnym psychologiem, Richardem Mannem. Spotykał się z Dannym po tamtym incydencie z szafką i na pewno wie więcej niż ja o stanie psychicznym tego dziecka. – Nie omieszkamy – zapewniła Rainie. Pamiętała, że wczoraj Richard Mann bardzo sprawnie zorganizował punkt pierwszej pomocy i opanował zamęt na parkingu. Pamiętała też, że jest młody i natychmiast pomyślała o jego stosunkach z panną Avalon. Kolejna zagadka.
Po chwili Frank pochylił się nad stolikiem z błyskiem w niebieskich oczach. Zamierzał wyciągnąć z niej coś więcej. – Shep pewnie się cieszy, że ma dodatkową pomoc. – Spojrzał na Rainie znacząco. Nie dała się jednak złapać na tę przynętę. – Każdy szeryf jest zadowolony, kiedy ktoś chce pracować za darmo – stwierdziła obiektywnie. Nie kłamała. Skromny budżet Bakersville pozwalał na utrzymanie jednego Sprawdź krwią dwie ośmioletnie dziewczynki. Na miłość boską, kobieto, oprzytomniej! – Mój syn nie jest mordercą! – A może jest! I co mamy z tym fantem, do cholery, zrobić? Rainie przerwała, zadyszana. Sandy też z trudem łapała powietrze. Patrzyła na Lorraine Conner i wydawało jej się, że jeszcze nigdy nikogo tak nie nienawidziła. Jak ona śmiała mówić o Dannym w ten sposób. Po tych wszystkich kolacjach u O’Gradych. Po tym, jak Danny tyle razy prosił, żeby usiadła obok niego. Był taki słodki i zapatrzony w tę zimną, nieczułą... I nagle zdała sobie sprawę, że oczy Rainie dziwnie błyszczą. Że policjantka zacisnęła usta, żeby się nie rozpłakać. Z gardła Sandy wydarł się szloch. W spojrzeniu Rainie dostrzegła wszystkie prawdy, którym mozolnie próbowała zaprzeczyć, a teraz stanęła wobec nich bezbronna. Danny był samotnikiem. Ulegał atakom złości. Nie dogadywał się z Shepem i kolegami w