obecność w tej części domu, do której służba nie ma

- Idę! Przyśpieszył kroku. Wiedział, że jego szanse maleją, bo dym był coraz gęściejszy, ale w końcu dostrzegł na korytarzu dwie niewyraźne sylwetki. - Dzięki Bogu! - Zuzanna była boso, tylko w płaszczu kąpielowym. - Pomóż mi! Tam jest Imo! - krzyknęła Flic. - Zamknęła się od środka - wyjaśniła Zuzanna. - Przepuśćcie mnie! - Matthew złapał za klamkę i natychmiast cofnął dłoń od rozpalonego metalu. - Imogen! - Załomotał pięściami w drzwi. - Imo, jeśli mnie słyszysz, otwórz! - Odwrócił się na chwilę. - Wy dwie już idźcie. - Pchnął Zuzannę w stronę dziewczyny. - Zabieraj ją na dół. - Nigdzie nie idę - zaprotestowała Flic ochrypłym głosem. - W tej chwili! - ryknął Matthew. Zuzanna próbowała wziąć ją za ramię, ale dziewczyna się wyrwała. - Chodź, Flic, Matthew ją wydostanie! Nastolatka nie ruszyła się z miejsca. - Ona może być nieprzytomna! http://www.stomatologkrakow.biz.pl/media/ - Zadzwonisz? - spytał. - Nie dotykaj jej! - wrzasnęła Flic, strącając jego rękę. Popatrzył na nią z ostentacyjnym wstrętem. Sam się dziwił, jak mu się dotąd udało trzymać nerwy na wodzy, skoro najchętniej trzasnąłby ją w twarz. Zamiast tego ruszył do kuchennych drzwi. - Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęła Imogen i wybiegła przed nim z kuchni. - Ty skurwysynu - syknęła Flic. - Ty podły skurwysynu! Dźwięk, który wydobył się z piersi Sylwii, sprawił, że wszyscy doznali szoku. Jęk, głęboki, rozpaczliwy, przechodzący w straszliwy krzyk bólu. - Groosi? - odezwała się Chloe.

Oboje słyszeli wokół siebie kroki, jakiś ruch. Matthew widział, że Zuzanna, policjant i dwoje ratowników są już blisko, a on nie da rady ich powstrzymać. - Później, dobrze? - szepnął nerwowo. - Kiedy będziemy sami. Imogen się nie odezwała. - Dobrze? - naciskał Matthew. Sprawdź Za dnia nie mogłaby tamtędy chodzić, gdyż dróżka była dobrze widoczna z tarasu. Teraz jednak nie było w okolicy nikogo oprócz służby, pułkownik Anstruther zaś — jak się dowiedziała — zwykle kładł się spać wcześnie. Noc była bardzo ciepła, więc Tempera zdjęła czarną suknię, którą nosiła w ciągu dnia jako, jej zdaniem, strój najodpowiedniejszy dla pokojówki, i przebrała się w lekką jasnoliliową muślinową sukienkę, którą uszyła, gdy zakończyła się żałoba po ojcu. Sukienka była bardzo skromna, jedynie przy karczku ozdobiona białą szyfonową kryzą. Tempera wyglądała w niej bardzo dziewczęco. Na wypadek gdyby zrobiło się chłodno, zarzuciła na ramię lekki wełniany szal i niepostrzeżenie wymknęła się z domu. Szła