Z jego twarzy niczego nie można było wyczytać. Ton

i upragniona. - Amy, musimy przestać. Powiedziałem, żebyśmy cieszyli się chwilą, ale... - Z trudem przełknął ślinę. - Musimy skończyć, nim posuniemy się za daleko. Wiedziała, że ma rację. Rozum też jej to podpowiadał. Ale jej serce i ciało nie chciały tego przyjąć, krzycząc rozpaczliwie: „Dlaczego?". Nieco później usiedli w salonie, Pierce na kanapie, Amy w fotelu. Starali się zachować dystans, jednak coś w ich relacjach się zmieniło. I to na wielu płaszczyznach. Amy czuła to bardzo wyraźnie. Ich wzajemny pociąg, który nieoczekiwanie ujawnił się z taką siłą, przygasł, choć tlił się w nich nadal. Oboje to czuli. Szaleńcze pocałunki pomogły. Napięcie, jakie między nimi narastało, teraz opadło. Było inaczej. Lepiej. Amy czuła się http://www.stomatologkrakow.net.pl/media/ się tutaj znalazła. Gdyby została w Waszyngtonie, gdzie było jej miejsce, Jack nie musiałby wysyłać swej sekretarki do Vermontu i wynajmować domu tylko po to, by zobaczyć swoje wnuki. A wówczas Barbara nie zostawiłaby w sypialni Lucy nietoperza. Może nawet mogłaby się zaprzyjaźnić z synową Swifta. Zadzwoniła komórka. – Pieniądze są na koncie – powiedział Darren bez wstępów. – Co słychać w Vermoncie? – Skąd wiesz, że... – Barbaro. Zacisnęła usta. – Jack mnie tu przysłał. Chciał, żebym wynajęła dom na sierpień. Chce odwiedzić Lucy i wnuki.

Lucy. Znieruchomiał i poczuł bolesny ucisk w klatce piersiowej. – Boże drogi – wyszeptał. Lucy przed stodołą na farmie w Vermoncie, ubrana w szorty i koszulkę. Obok w ogrodzie kwitły kwiaty. Zdjęcie zrobione było bardzo niedawno. Sprawdź Do diabła, miał ochotę pocałować żonę. - Może gdyby ostrzyc ją tak, żeby wyglądała na psa, byłaby bardziej pewna siebie. Z fiołkowych oczu zniknęła wesołość. - Nie ostrzyżemy Henrietty. Nogi mu ścierpły, więc usiadł na podłodze. - Dlaczego? - Znalazłam ją w Covent Garden. Drżała z zimna w rynsztoku. Ktoś podpalił jej sierść. - Po gładkim policzku spłynęła łza. - Na szczęście padał wtedy deszcz. Otarł jej łzę kciukiem. - Może jednak wcale nie wygląda tak głupio.