wytwarzającą się między nimi obojgiem i wydawało się jej, Ŝe jeśli są gdzieś razem,

- Nie mam takiego zamiaru. - Dlaczego nie? - Ustaliliśmy, że przez tydzień będę nosić ten stój i zamierzam dotrzymać umowy. - Panno Tyler. - Ze zdenerwowania włożył ręce do kieszeni. - Czy lubi pani stwarzać problemy? - Doktorze Galbraith - odparła oficjalnie. - Wcale nie chcę stwarzać problemów. Po prostu uważam, że noszenie przeze mnie mundurka będzie dla pana pozytywne w skutkach. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Chyba nie odgadła prawdziwego powodu, dla którego chciał, by ubierała się w ten sposób? Czyżby wiedziała, jak bardzo jej pożąda? - Co pani ma na myśli? W jej zielonoszarych oczach tańczyły iskierki rozbawienia. - Uważam, że prowadzi pan stresujące życie, a według ekspertów stresowi najlepiej przeciwdziałać śmiechem. - Przechyliła zalotnie na bok głowę. - Z największą przyjemnością będę nosić ten mundurek, doktorze Galbraith, jeżeli wpłynie to korzystnie na pańskie zdrowie! Odwróciła się na pięcie i weszła do środka. Patrzył za nią, http://www.stomatologpoznan.net.pl/media/ I ja miałem poczucie, że gdybym częściej przyjeżdżał do domu, sprawy potoczyłyby się inaczej. Ale nie możemy zmienić przeszłości. Musimy o tym zapomnieć. Jeszcze tylko jedna rzecz, Willow... - Tak? - Musisz wiedzieć, że dla matki Chada fakt, że ma wnuka, miałby ogromne znaczenie. Wprawdzie Chad nazwał ją snobką, ale czy naprawdę myślisz, że nie pokochałaby Jamiego? - Wprost przeciwnie. Bałam się, że gdy twoja rodzina dowie się o dziecku, będziecie chcieli mi je zabrać... Żyłam w ciągłym strachu... - Ależ Willow, wiesz, że nigdy bym do tego nie dopuścił! - Wiem o tym, ale tylko dlatego, że cię poznałam. Przedtem

- Nie zrobiła pani nic złego - odparł cicho. - Przez cały wieczór zachowywała się pani nienagannie. Bardzo to doceniam. A teraz... Camryn powiedziała, że jest pani odpowiedzialna za wybór muzyki. Prosiła, bym pokazał, gdzie znajdzie pani płyty i wieżę stereo. - Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko temu, że Sprawdź dziecko lubił to miejsce, ale juŜ jako nastolatek liczył dni do wyjazdu stąd. Obaj z Mattem poprzysięgli sobie, Ŝe póki ojciec Ŝyje, noga ich tu więcej nie postanie. I dotrzymali słowa. Mark znieruchomiał, gdy usłyszał, Ŝe drzwi się uchylają. Bał się spojrzeć, by nie stwierdzić, Ŝe to złudzenie. Puls bił mu niespokojnie, ale zmusił się do zapanowania nad emocjami i powoli rozejrzał się dokoła. Spojrzał na jej twarz, na wymuszony, nerwowy uśmiech. - Jestem tu - wyszeptała, i ten kusząco spokojny głos przyspieszył mu puls jeszcze bardziej. Zaparło mu dech w piersi i jedyne, co udało mu się powiedzieć, gdyŜ jego mózg nie funkcjonował sprawnie, to: - Dzięki, Ŝe przyszłaś. Obrzucił wzrokiem całą jej sylwetkę. Przebrała się w strój bardziej