zeszłej nocy, chcac wywiesc w pole Aleksa? Zrobiło jej sie

- To Szpital Bayview, a ja nazywam sie Carol Maloy. – Plakietka z nazwiskiem przypieta do jasnoniebieskiego uniformu potwierdzała te informacje. Wysoka blondynka o przejrzystych, niebieskich oczach usmiechneła sie do Marli, błyskajac białymi zebami. - Cieszymy sie, ¿e wróciła pani do nas. Marla z trudem przełkneła sline. Zaschło jej w gardle. - Jak sie pani czuje? Chciałaby sie pani czegos napic? Z najwiekszym wysiłkiem Marla poruszyła głowa, ale pielegniarka zda¿yła sie ju¿ odwrócic. Po chwili wróciła ze szklanka wody i słomka. - Podejrzewałam, ¿e dzisiaj sie pani obudzi. Miałam przeczucie. Zaczniemy od wody, a potem spróbujemy soków owocowych, jesli bedzie pani miała ochote zaszalec. Z pomoca pielegniarki Marla zdołała napic sie troche wody, która spłyneła chłodna stru¿ka miedzy jej popekanymi wargami, miedzy drutami krepujacymi jej szczeke i dalej, w suche, spragnione gardło. Ale ¿oładek odmówił współpracy. Przez chwile Marla http://www.tabletkinalysieniee.pl/media/ - Prosze mi powiedziec, co pani pamieta - zaproponował, zakładajac rece na piersi i nie wypuszczajac z dłoni dokumentów. Nie dostanie ich ju¿ dzisiaj, wiedziała to. - Poza wypadkiem i narodzinami Jamesa pamietam tylko niewiele znaczace rzeczy. Jazde na koniach, suknie balowa, jakas rozmowe z Aleksem w holu naszego domu... ale to wszystko jest dosc niewyrazne. To tylko takie przebłyski. Mysle, ¿e gdybym przejrzała karte chorobowa przypomniałoby mi sie wiecej. - Pewnie ma pani racje - powiedział lekarz, jakby rzeczywiscie tak myslał. - Mo¿e przyjechałaby pani do kliniki za pare dni, a wtedy dam pani wszystko, co mogłoby pania

Drzwi więzienia zamknęły się ze szczękiem. Ross McCallum był nareszcie wolnym człowiekiem. Najwyższa pora. Ten koszmar ciągnął się od dziesięciu lat, z czego osiem Ross spędził za kratkami - cała dekada straconego życia. Z jednej strony miał ochotę pójść do najbliższego baru i znaleźć tam sobie gorącokrwistą kobietę. Potem szklaneczka José Cuervo i jakiś tani motel. Ale z drugiej strony pragnął zemsty, i to bardzo. Sprawdź - Marla ci powie. - Jedziesz ju¿? - spytał Alex, otaczajac ¿one ramieniem i przyciskajac ja lekko do siebie. Nick zacisnał usta. - Tak - powiedział w koncu. - Chyba sam sobie poradzisz. - Spojrzał na Marle tak, ¿e jej serce zabiło mocniej. Przypomniała sobie, jak niewiele brakowało, ¿eby go pocałowała. - Złapie cie pózniej - powiedział Nick. Marla patrzyła na niego przez chwile. Czuła sie dziwnie osamotniona. Ale to przecie¿ głupie. Nierozsadne. Irracjonalne. Alex jest jej me¿em. To, ¿e Nick uratował jej ¿ycie, nie jest niczym szczególnym. Zrobiłby to dla ka¿dego. A to, co zaszło w jego