zarejestrowania. Jednak coś go od tego

moja droga, a te dokumenty, o których pani wspomniała, są chyba mało ważne, bo inaczej morderca już dawno stanąłby przed sądem. - Myślę, że one są kluczem sprawy - szepnęła Victoria konspiracyjnym tonem. - To ja je znalazłam. Sinclair jeszcze ich nie widział. Zamierzam pokazać mu je rano jako niespodziankę. Kingsfeld otworzył usta, ale zaraz je zamknął. - Bardzo bym chciał, żeby pani przypuszczenie okazało się słuszne - rzekł w końcu. - Ale radzę nie łudzić się nadzieją. Może powinna pani pokazać te papiery najpierw mnie. Wolałbym, żeby Sinclair nie pomyślał, że próbuje pani bronić Marleya. - Nie mam powodu go bronić, milordzie. - Oczywiście, że pani ma. Sin wyznał mi, że tamtej nocy zniszczył pani reputację tylko po to, żeby sprowokować Marleya. Wyobrażam sobie jego zaskoczenie, kiedy się przekonał, że mu się nie udało, i sam wpadł we własne sidła. Serce Victorii na chwilę się zatrzymało. http://www.tani-architekt.net.pl/media/ Arturo chciał rozbić wazę, żeby uwolnić rękę, ale książę chyba nie byłby zadowolony. To bardzo cenna waza. - Lepiej tego nie robić, chłopiec mógłby się pokaleczyć. Poczekajmy na doktora. Federico popatrzył na delikatną wazę w kolorze morskiej piany. Pamiątka przywieziona przez mamę z podróży do Turcji, prawie dwadzieścia lat temu. Miała ogromną wartość sentymentalną, ale dla syna poświęciłby ją bez żalu. Po chwili zjawił się lekarz. Arturo wyciągnął rękę. - Mój żołnierz wpadł do środka, dottore - wyjaśnił. - Ja wcale nie chciałem tego zrobić. Doktor, który od wielu lat opiekował się rodziną panującą,

i Marleyem - odparła, zerkając na Milo, który jeszcze kręcił się po holu. Sinclair wskazał na swój gabinet. - Co ci powiedział? - Żebym spytała ciebie. Przypuszczam, że wymienialiście opinie na temat moich zalet albo raczej Sprawdź - Ja też mam rysunek - pospiesznie wtrącił Jeremiah. Amy nabrała powietrza i zerknęła na Pierce'a. Skinął głową na powitanie, więc zrobiła to samo. Taki już ustalił im się zwyczaj. Niewinny, bezpieczny gest. To, na czym obojgu zależało. Jednak wraz z pojawieniem się Pierce'a, coś się zmieniło. Czuła to wręcz namacalnie. Pierce podszedł do stołu, przy którym siedzieli chłopcy, i popatrzył na rysunki. - Wspaniale - rzekł z przekonaniem. - Bardzo ładne. Benjamin podsunął rysunek bliżej. - Tutaj jest dom. Tu jestem ja i ty, a tutaj