– Bardzo mi przykro.

– Czemu milczysz? – Zastanawiam się. – Nie, nie! – Znowu spojrzała mu w oczy. – Nie rób tego. Nie myśl o problemach. Zapewniam, że będziesz wspaniałym ojcem. Uśmiechnął się, widząc jej radość. – Skąd te przypuszczenia? – Po prostu wiem. – Dotknęła dłonią jego policzka. – Będziesz najlepszym ojcem na świecie. ROZDZIAŁ SZESNASTY Kate i Richard pojechali do biura Ellen już w poniedziałek rano. Spotkanie miało dwojaki cel. Po pierwsze mieli porozmawiać o bliskiej już adopcji, a po drugie musieli poddać się pierwszemu z całej serii wywiadów środowiskowych. Zgodnie z prawem stanu Luizjana, przed adopcją powinien powstać pełny wizerunek rodziny, do której miało trafić dziecko. Ponieważ zajmowało to sporo czasu, więc z powodu zaistniałych okoliczności musieli się bardzo spieszyć. Richard niecierpliwie wiercił się na krześle, zalez˙ało mu bowiem, by wszystko odbyło się jak najszybciej. Był dzisiaj umówiony na lunch z osobą, która mogła udzielić mu poparcia w zbliżającej się kampanii, potem czekała go narada z kolegami w pracy, musiał też przygotować http://www.tarczeprostokatne.com.pl/media/ Ton jej głosu wskazywał, że wcale nie uważa Julianny za przyjaciółkę. Luke uniósł ze zdziwieniem brwi i wyciągnął rękę. – Bardzo mi miło. Dopiero kiedy uścisnął delikatną dłoń Julianny, zauważył, że cała jest pokryta małymi plamkami. Spojrzał uważnie na jej koszulkę i szorty. To samo. Nie, to nie może być krew! Przeniósł wzrok na twarz dziewczyny. Od razu zauważył, że jest przerażona i najchętniej schowałaby się do mysiej dziury, byle tylko nie oglądał tak uważnie tych plamek. Teraz już wiedział, że to na pewno krew. Odwrócił się do Kate. – Musimy porozmawiać.

Po obiedzie przespacerowali się po rozprażonych słońcem chodnikach, szukając ochłody w cieniu budynków. – Chyba spędzę popołudnie na sjeście w moim pokoju – oznajmiła Lily. – Świetny pomysł. Ja w tym czasie nadgonię z Federikiem papierkową robotę – odrzekł Sam. Sprawdź pełnymi odrazy spojrzeniami. Wydawało się jej, że ich nie widzę. Laura dyskretnie otarła łzy z policzka. Dopilnowała, żeby nie było słychać wzruszenia w jej głosie. -A teraz? -Nie żałuję niczego, co zrobiłem tamtego wieczora - powiedział, a potem, ku jej zaskoczeniu, zaśmiał się cicho. - No, może wdepnąłbym mocniej pedał gazu. Wypiła łyk wina, po czym włożyła resztę papierów i zdjęć do pudełka stojącego na podłodze. Richard zesztywniał, gdy wstała i ruszyła w jego kierunku. Cienki szlafroczek przylegał do szczupłego ciała. - Nie podchodź - wyszeptał niezbyt kategorycznie.