Masz czas. Cały swój czas.

Nadal się bała, lecz przeprowadziła rozwód. Towarzyszyłem jej w sądzie i po rozprawie. Powiedziałem mu przy okazji, że zabiję go, jeśli jej choć raz dotknie. Wydawało się, że w to uwierzył. Zachowywał się, jakby mu było wstyd, jakby był wdzięczny za to, że pozwoliła mu widywać dzieci. Ona dostała dom i prawo opieki, on mógł spędzać z córkami jeden weekend w miesiącu. Nie mógł wchodzić do 225 domu. Miał zabierać dzieci na zewnątrz i oddawać je też na zewnątrz. Na ulicy, na oczach sąsiadów i przechodniów. Minęły miesiące, ona rozkwitła jak róża. Dostała pracę w restauracji, była szczęśliwa. - I zaczęliście się spotykać - stwierdziła Kelsey. - Tak. Uwielbiała wodę, łodzie, słońce. Właściwie samo istnienie bez strachu. Lubiłem ją. Była taka żywa, zainteresowana wszystkim, czego przedtem nie doświadczyła. - A potem? - Potem pewnego dnia przyjechał po dzieci. http://www.terapia-cranio-sacralna.info.pl/media/ rozpoczęciem pracy. Kelsey nie wszystko rozumiała. - Dlaczego ona bała się pójść na policję? - zapytała. - Jej syn został właśnie przeszmuglowany z Kuby. - Ale... syn? Nie chroni go ustawa imigracyjna? Ma na Kubie ojca czy kogoś z rodziny, kto się nie zgadza na jego wyjazd? Dane pokręcił głową. - Nie. - Więc nie powinno być problemów. Dane dał jej spojrzeniem do zrozumienia, że nie może wszystkiego powiedzieć, ale nagle pojęła to sama.

Mogło się nie udać. Mogła włączyć klimatyzację i zamknąć okno. Był środek lata, w nocy upał nieco zelżał, lecz nie ustąpił całkowicie. Na szczęście jechała z opuszczoną szybą. Nic dziwnego. Powietrze było przyjemne, orzeźwiające. Wilgotny powiew zwiastował sztorm, który wkrótce Sprawdź - Cała przyjemność po mojej stronie. Hej, zostaw te talerze, ja się nimi zajmę. Bryan podniósł się również, wyciągnął rękę do pani domu. - Ja także dziękuję. Było mi bardzo miło panią poznać. - Chętnie ujrzę pana ponownie. Chociaż zostało to powiedziane bardzo uprzejmie, Bryan nie był pewien, czy w tych słowach nie zabrzmiało również pewne ostrzeżenie. Sean odprowadził ich do drzwi, wsiedli do samochodu. - Byłeś kiedyś w Nowym Orleanie? - zagadnęła Jessica, gdy wracali do domu. - Byłem. - Kiedy? Jeszcze przed huraganem Katrina? - Tak.