do przodu, ruszył w dół ulicy i zniknał. Nick spojrzał na

Bogu. Mały James ma sie dobrze, na tyle, na ile to mo¿liwe bez matki. W głosie Aleksa zabrzmiała nuta dumy, ale i czegos jeszcze... leku? O co tu własciwie chodzi? Nick podrapał sie po pokrytej ostrym zarostem brodzie. Dotknał palcem blizny, pamiatki po starciu z bratem, do którego doszło, kiedy miał jedenascie lat. Czuł, ¿e w tym wszystkim kryje sie jeszcze cos - ¿e jest wiele mrocznych spraw, które Alex postanowił przemilczec. - Dziecka nie było w samochodzie? - Nie, dzieki Bogu. Mały jest teraz w domu, z nianka. Jesli chodzi o Cissy, to wiesz, ma trzynascie lat. To trudny wiek. Jest teraz bardzo skoncentrowana na sobie. Oczywiscie martwi sie, ¿e matka jest w szpitalu - dodał szybko. - Jest zdenerwowana, ale... - Wzruszył ramionami z wyrazem spokojnej aprobaty na twarzy. - Czasami mam wra¿enie, ¿e bardziej przejmuje sie tym, czy ktos ja zaprosi na zimowy bal, ni¿ stanem zdrowia swojej matki. To poza, wiem o tym. Ale zawsze miała do Marli taki stosunek. - Coraz lepiej - mruknał Nick pod nosem. 24 http://www.thrustmaster.com.pl powietrzu. - Sama nie wiem - odparła w koncu, choc miała wielka ochote spedzic z nim jeszcze troche czasu, sam na sam, ¿eby rozeznac sie we własnych uczuciach. - Mówimy tylko o kawie. Zmieniły sie swiatła i tłum pieszych wypłynał na ulice. - Powinnam wrócic do domu na kolacje. Nie widziałam Cissy od rana, a małego od południa. Jako matka - usmiechneła sie do niego odrobine drwiaco - mam troche obowiazków. - Wiec wezmiemy kawe na wynos - powiedział Nick. Weszli na parking i w milczeniu ruszyli w strone furgonetki. Marla czuła tepy ból w szczece, dreczyły ja pytania, na które nie umiała sobie odpowiedziec. Kim własciwie jest? Dlaczego

Odpowiedziało jej drwiace spojrzenie Marli, która w lustrze widziała swoja wcia¿ jeszcze opuchnieta i posiniaczona twarz. - O, tak - upierała sie Helene - te brzydkie kolorki wkrótce znikna, a pani oczy i kosci policzkowe sa po prostu wspaniałe. Widac od razu. -W zachwycie wzniosła w góre rece Sprawdź - Na ogół. 194 - Bedziecie musieli zrobic sobie jeszcze jedno takie zdjecie. Alex zmarszczył brwi, jakby w pierwszej chwili nie zrozumiał. - Och, tak. Mamy teraz drugie dziecko. - Oparł podbródek na dłoniach i westchnał cie¿ko. - Có¿, teraz jest tyle problemów, ¿e nie mysle o sesjach fotograficznych. Poleciłem ju¿ moim pracownikom, by ci umo¿liwili dostep do wszystkiego, co bedzie ci potrzebne. Mo¿esz pracowac w sali konferencyjnej, ale jesli chcesz, znajde ci jakies wolne biuro. - Sala konferencyjna wystarczy, o ile bede mógł wynosic