prostu nie mogę! - A na pewno miałaś ją na ręku? - Oczywiście, że miałam! - Kręciła się niespokojnie ze wzrokiem wbitym w ziemię. - Zawsze ją noszę, tatuś mija dał, to jego ostatni prezent! * Księga katastralna z czasów Wilhelma Zdobywcy. 45 - No dobrze. - Matthew starał się nadać głosowi optymistyczne brzmienie. - Znajdziemy ją, tylko powiedz, jak wyglądała. - Zwyczajnie, jak bransoletka - odparła niecierpliwie. - Złota, z małych wąskich prostokącików. Na dwóch tatuś kazał wygrawerować moje inicjały i datę urodzenia. - W jej oczach ukazały się łzy. - Boże, po co jaja włożyłam na spacer w takim miejscu! - Skoro zawsze ją nosisz, to normalne, że o tym nie pomyślałaś. - Matthew jeszcze nigdy nie widział Flic we łzach. W pierwszym odruchu chciał objąć dziewczynę, ale uznał, że najlepiej ją pocieszy, odnajdując zgubę. - Wrócimy po naszych śladach. Zastanów się chwilę, gdzie to mogło się stać? Może zaczepiłaś o coś rękawem? Flic zamknęła oczy i dotknęła prawego nadgarstka. http://www.toyota-hybrydy.net.pl ale nie do końca jej się udawało. Oczywiście nie powie jej tego. - Wracam do domu - oświadczyła, po czym odwróciła się i ruszyła do wyjścia. - To co, dzisiaj śpimy u ciebie? - zapytał, doganiając ją z łatwością. - Nie. - Spiorunowała go wzrokiem, ale w jej spojrzeniu nie było już poprzedniego gniewu. Stosunek Shey do Tannera nieco się zmienił, choć ona pewnie nigdy się do tego nie przyzna. Postanowił ją przetestować. - A zatem jedziemy do hotelu? Wiesz, uwielbiam, gdy kobiety same się do mnie wpraszają, kiedy wykazują inicjatywę.
Sylwia stłumiła westchnienie; ta Imo ciągle pakuje się w kłopoty bądź sama ich przysparza. - Czy przyda się nam herbata? - Tobie pewnie tak. Imogen zaczekała, aż babka skończy się krzątać w swej nowoczesnej kuchence i wróci z tacą do salonu - chłodnego pokoju, Sprawdź - Palazzo? - powtórzyła pytająco. - Czy to znaczy, że cały ten budynek...? - Zamieszkiwała niegdyś nasza rodzina? Tak. Palazzo zostało zbudowane dla Dziesiątego Księcia, który prowadził tu, we Florencji, rozległe interesy. Za życia mojego ojca popadło w ruinę, podobnie jak Castillo. Kiedy je odziedziczyłem, miałem do wyboru albo je sprzedać, albo odrestaurować i spowodować, żeby zaczęło na siebie zarabiać. Podzielenie na apartamenty okazało się najlepszym pomysłem. - Więc to tu będziemy mieszkać? - zapytała, kiedy wyszli z windy, i podążyła za nim po eleganckiej, marmurowej posadzce. Lorenzo zatrzymał się przed ciężkimi, misternie rzeźbionymi, drewnianymi drzwiami. - Tak, czasami będziemy tu mieszkać - przerwał, by otworzyć przed nią drzwi. Za drzwiami był następny hol, długi, prostokątny, wysoki na dwa piętra, z biegnącą naokoło górnej kondygnacji galerią. Sufit, malowany w sceny z mitologii, był nakryty kopułą, a ściany zawieszone obrazami. - Moja rodzina była kiedyś znanym mecenasem sztuk pięknych. Jedenasty Książę lubił podejmować angielskich gości, którzy odwiedzali Florencję w siedemnastym i osiemnastym wieku. Utrzymywał tu cały dwór, a salony jego kochanki cieszyły się zasłużoną sławą. - Salony jego kochanki? - powtórzyła Jodie, niepewna, czy dobrze zrozumiała. - Jedenasty Książę był swojego rodzaju buntownikiem. Większość czasu spędzał we Florencji i prowadził dom wspólnie ze swoją kochanką, a jego żona i dzieci mieszkały w willi poza miastem. Był miłośnikiem piękna w każdej postaci. Wywołał ogromny skandal w mieście, zamawiając serię portretów swojej kochanki, gotowej na przyjęcie go w różnych miłosnych pozach. Chodzą słuchy, że w trosce o oddanie doskonałych linii jej ciała szkice do poszczególnych obrazów były sporządzane, kiedy książę i jego ukochana uprawiali seks. W ostatecznym kształcie na obrazach pozostała jedynie kobieta oczekująca na swojego kochanka. - O... - Jodie nie zdołała zdobyć się na więcej. - Czy malowała ich kobieta? Lorenzo wzruszył ramionami. - Jak przypuszczam, mój przodek obawiał się, że mężczyzna na taki widok mógłby stracić panowanie nad sobą. Podobno sam Cosimo nie był wcale przeciwny temu, by artystka porzuciła swą pracę i przyłączyła się do ich igraszek. Jodie rozglądała się po ścianach, ale Lorenzo wyjaśnił jej ponuro: