- Jest Meksykaninem.

trochę naruszyć szarej masy gęstego dymu wypełniającego wnętrze an43 326 knajpy. Diaz leniwie ruszył się ze swego miejsca, starając się dotrzeć do drzwi tuż po Enrique. Szedł swobodnie, niespiesznie, by nikt nie powziął najmniejszych podejrzeń. Jak tylko zamknęły się za nimi drzwi, dłoń Diaza zasłoniła usta Enrique, a czubek jego noża nacisnął boleśnie skórę na karku młodego Guerrero, tuż pod uchem. Diaz pociągnął sparaliżowanego strachem kieszonkowca w ciemną wąską uliczkę. - Mów, a przeżyjesz - powiedział po hiszpańsku. - Szarp się, a zginiesz. Odsłonił usta Enrique. Aby upewnić się, że facet pojmuje powagę sytuacji, Diaz ukłuł go nożem. Zabolało jak diabli, krew pociekła, ale Diaz uważał, by nie zrobić mu prawdziwej krzywdy Enrique już trząsł się cały ze strachu, obiecując wszystko, co tylko seńor sobie życzy Proszę, pieniądze, proszę bardzo... - Łapy przy sobie, cabrón - syknął Diaz, wbijając czubek noża milimetr głębiej; drugą ręką szybko obszukał Enrique, znajdując nóż, http://www.ullu.pl/media/ an43 123 Susannie wyraźnie opadła szczęka. - Dwóch? Przez ten cały czas spotykałaś się tylko z dwoma facetami? - Tego nie powiedziałam. Były takie... przelotne, no wiesz, znajomości. Spotykałam się z paroma facetami, kiedy miałam czas i ochotę. Czyli w sumie rzadko. I już dawno nie. Ale miałam tylko dwa takie niby-związki. Pamiętasz Clinta Tidemorea? - Słabo. Spotkałaś się z nim raz czy dwa. - Więcej. To właśnie był mój niby-związek. - Miły gość.

Nagle wszystkie elementy układanki trafiły na właściwe miejsca. Milla przypomniała sobie tamten wieczór, kłopotliwą scenę z True. - W porządku - powiedziała. - Nie przejmuj się. Gallagher po prostu nie przyjmuje prostego „nie" jako odpowiedzi, więc musiałam jeszcze raz mu wszystko wytłumaczyć. Od tamtego czasu nawet nie dzwonił. Sprawdź Milla obudziła się następnego ranka w ramionach Diaza. Jej głowa spoczywała przy głowie mężczyzny, jego ciało dawało jej ciepło i komfort w ten szary grudniowy poranek. Padał deszcz, znacznie ulewniejszy niż poprzedniego dnia. Jak zwykle Diaz ocknął się chwilę po niej. Albo był już tak psychicznie zsynchronizowany z Millą, że czuł, kiedy ona się budzi, albo wewnętrzna czujność nie pozwoliła mu spać w pomieszczeniu, w którym podświadomie za1 rejestrował jakiś podejrzany ruch. Znając Diaza, Milla zakładała raczej, że chodzi o to drugie. Usiadła na łóżku i przeciągnęła się, by rozruszać zastałe mięśnie. Diaz, wciąż leżąc, wyciągnął dłoń i pogłaskał ją po plecach. Włosy zasłaniały jej oczy i Milla odgarnęła je z twarzy. Jej fryzura musiała przedstawiać obraz nędzy i rozpaczy, pamiętała, że włosy były wciąż