Zapach ryb towarzyszył mu przez życie. Świeże

Ściągnęła brwi. - Co chcesz przez to powiedzieć? - spytała ostro. - Jeśli Władca przybył do Nowego Orleanu, musi tu mieć jakiegoś pomocnika. Kogoś blisko ciebie. Popatrzyła na Dużego Jima i odetchnęła głęboko. On miał rację! Miał rację, lecz nie chciała w to wierzyć, więc potrząsnęła głową. - W Transylwanii była tylko ta trójka dzieciaków oraz Bryan McAllistair, ale to łowca wampirów. Postawił sobie za cel zabicie Władcy. - Taak? A skąd o tym wiesz? Bo on tak powiedział, prawda? Hmm... I zobacz, gdzie się zatrzymał. Miasto jest duże, a on zamieszkał akurat u ciebie. - Nie, to nie może być on. Nie wierzę. - A ja ci radzę, uważaj na niego. On nie potrzebuje zaproszenia, żeby wejść do twojego domu... RS 194 - Pomocnikiem może być ktokolwiek, zresztą nikt taki nie musi istnieć, przecież w Transylwanii Władca nie potrzebował żadnej pomocy - przypomniała, lecz nie zdołała przekonać Dużego Jima. - Ktoś mu służy, i to ktoś z twojego najbliższego otoczenia - ostrzegł. http://www.usggenetyczne.info.pl Drzwi oraz wszystkie okna zostały obwieszone girlandami z czosnku, na parapetach stały naczynia z wodą, zapewne święconą, wszędzie wisiały krzyże, na wszelki wypadek Jessica dodała też Gwiazdę Davida, posążek Buddy oraz wizerunek Konfucjusza. Zostało to zręcznie zaaranżowane jako przemyślana dekoracja, coś w rodzaju hołdu złożonego różnym religiom i wierzeniom. Jeremy dostrzegł też lalkę wudu na krześle oraz inne przedmioty i symbole, których nie znał, lecz które również wydawały się powiązane z jakimiś praktykami religijnymi. Jessiki nie było, lecz dała im zapasowe klucze. Na biurku czekała krótka notka od niej, a na kartce leżały dwa wielkie srebrne krzyże na mocnych łańcuszkach. Mieli je natychmiast włożyć i pod żadnym pozorem nie otwierać nikomu drzwi ani okien, ktokolwiek by to był. Z powagą włożyli krzyże, a wtedy zauważyli, że gospodyni

wyglądać, być przystojny i zadbany. Miał swój urok. Dowiódł tego wielokrotnie. Warto pachnieć jak świeże ryby. Nie jak zdechłe. Chciał się wykąpać, wypić piwo, nieco się zdrzemnąć, zmienić ubranie. Przede wszystkim stąd wyjść. Dziękował Bogu, że obowiązują Sprawdź Nie potrzebował wyraźniejszej zachęty, w końcu nie urodził się poprzedniego dnia. Pochylił głowę i pocałował Jessicę z niewymowną czułością. A potem kochali się powoli i słodko, celebrując każdą chwilę, delektując się każdym dotykiem, spojrzeniem, szeptem i dopiero na sam koniec poddali się szalonej namiętności. Kiedy Jessica zasnęła, Bryan cicho wyślizgnął się z jej pokoju i zszedł na dół. Stacey i Bobby siedzieli na jednej z kanap, przytuleni do siebie. - Jak się czuje Jessica? - spytała Stacey. - Zasnęła. Bobby patrzył na niego dziwnym wzrokiem. - Stacey próbowała mi to wszystko wytłumaczyć, ale... - Choćby ci tłumaczyła przez całe życie albo nawet i przez kilka, to