koleżanka już wcześniej zamieniła z nią kilka słów na temat oparzeń

z nim tak, jakby nie wiedziała - o tym, co działo się w domu zaledwie kilka godzin wcześniej. Wzdragał się przed tym pytaniem, ale musiał je zadać: - Gdzie jest Imogen? - Na górze - wyjaśniła Sylwia. - Jest zbyt przygnębiona, by zejść. - Doktor Lucas ją widział? - Nie chciała. Będziemy musieli mieć ją na oku. Matthew znów zerknął na Flic, spodziewając się, że dziewczyna coś jeszcze powie, ale nadal była rozkojarzona, wyraźnie pod wpływem szoku. To akurat rozumiał aż za dobrze. A jednak pewna myśl uparcie nie dawała mu spokoju: dziwne, że po tym wszystkim, co wydarzyło się rano, Izabela zapragnęła akurat wybrać się po buty. Mało że dziwne. Niemożliwe. To zaś znaczyło, oczywiście, że Flic skłamała. Niby nic nowego, ale czemu właśnie na temat Izabeli i butów? Nie miał pojęcia. Teraz to i tak nieważne, skoro Izabela nie żyje. Nagle błysnęła mu nowa myśl. - Czy Mick już wie? Sylwia skinęła głową. http://www.washmaster.pl się jeszcze wicher - wściekły, przenikający do kości wschodni wiatr - deszcz zaś zmienił się w ulewę. W ciągu paru minut ubranie Matthew przemokło na wylot, woda z włosów kapała mu do oczu, które już i tak piekły go od wichury. Pierwsze miejsce na liście nieszczęść przypadło jednak butom - chlupała w nich błotnista woda, a kamienie wbijały się w stopy. Ostatecznie udało mu się uniknąć kąpieli w stawie i dotrzeć do miejsca odległego od High Street, bez żadnego pubu czy baru w zasięgu wzroku, zresztą wątpił, czy w jakimkolwiek szanującym się lokalu zechciano by go obsłużyć. Jeszcze chwila, a zacznie płakać... kurczę, zacznie wyć jak pies! Zapragnął nagle wrócić do smukłej, białej Aethiopii, objąć lodowatymi rękami smukłą białą szyjkę Flic albo Imogen (w tej chwili każda szyja

- W jaki sposób? - Musimy pogadać, uzgodnić pewne sprawy. - Już próbowaliśmy. - Niezupełnie. Prawie nie odzywaliśmy się do siebie w ten weekend. Tylko westchnęła. Minęło kolejnych kilka minut i Matthew, mając Sprawdź - Ciii - upomniała siostrę Flic. - Obudzisz ją. - Bardzo was przepraszam - szepnęła babka. - Za co, Groosi? - Że sprawiłam wam tyle zmartwień. - Przecież to nie twoja wina, prawda? - odezwała się Flic. - To moja... tylko moja, bo zrobiłam tę awanturę o Matthew. - Moje zasłabnięcie nie ma z tym nic wspólnego. - Ale kłótnia raczej ci nie pomogła - zauważyła Chloe. - Jak wiele innych rzeczy, kochanie. Siedziały przez chwilę w milczeniu. - Kiedy wrócisz do domu? - spytała w końcu Chloe. - Chyba niedługo. Na pewno czuję się znacznie lepiej. - Wyglądała jednak na tak wyczerpaną, że nie zabrzmiało to przekonywająco. - Nie