nawet do flirtu, zaczeła go kokietowac. Co takiego w nim jest?

122 choroba psychiczna? Ponownie skresliła na kartce swoje imie. Potem imie Aleksa. I Nicka. Mo¿e ró¿nica została spowodowana wypadkiem. Tego nie mo¿na wykluczyc, ale ciagle czuła sie jakos dziwnie... niesamowicie... Pióro wypadło jej z dłoni. Musi sie pozbyc wra¿enia, ¿e cos tu nie gra. Czepia sie nieistotnych szczegółów, bez ¿adnej przyczyny. A co z podró¿a do Santa Cruz? Dlaczego w kalendarzu nie ma nic na ten temat? Mo¿e chciała odejsc od Aleksa. Ale dziecko? I Cissy... A mo¿e to był niezaplanowany wczesniej wypad, nagła, niespodziewana decyzja? Nie. Nie zostawiłaby dzieci. Czuła, ¿e cos takiego zupełnie do niej nie pasuje. Zaniepokojona otworzyła kalendarz na czesci adresowej. Jak brzmiały te nazwiska, które zda¿yła ju¿ poznac? Robertson? Phil i jego ¿ona, Linda, znajdowali sie na liscie. Lindquist... Joanna Lindquist, tak, ona te¿ przysłała kartke do szpitala. Joanna i Ted. Miller... Randy i Sonja. Oboje byli tu zapisani, ale pózniej imie Sonji zostało wykreslone, jakby umarła albo wyjechała... http://www.washmaster.pl/media/ - Na pewno masz, Lydio. - Nie zamierzał łatwo się poddawać. Lydia chrząknęła i Nevada miał ochotę złapać ją przez telefon i porządnie nią potrząsnąć. - Gdzie ona jest? Lydia po hiszpańsku wymamrotała coś pod nosem. - Naprawdę nie wiem. Wspominała, że po prostu chce się stąd wyrwać. Ja... Ona mnie martwi. Mnie też, pomyślał Nevada, odkładając słuchawkę. Martwię się o nią jak diabli. - Cholera jasna! - Cisnął słuchawkę na widełki tak mocno, że spłoszony Crockett zerwał się ze zjeżonym włosem na karku i zaczął głośno ujadać. - Cicho! - Nevada wyszedł na zewnątrz i stanął na ganku. Niektóre klacze podniosły łby i poruszały nerwowo nozdrzami. One również wyczuwały zagrożenie. Złe przeczucie, które nie opuszczało Nevady cały dzień, zdecydowanie przybrało na sile. Ściemniało, a słońce ginęło pod grubą warstwą stalowych chmur. Powietrze było przesycone zapachem nadciągającej burzy. Znaleźć narzędzie zbrodni w tym miejscu byłoby zbyt łatwo, pomyślał Shep, świecąc latarką na podłoże jaskini.

jasne: Alex kocha inna kobiete. Prawdopodobnie Kylie Paris, która mo¿e byc jej przyrodnia siostra. Dr¿ac, przeszła przez garderobe i pokój Aleksa. Otworzyła kluczem drzwi apartamentu, a potem odemkneła zasuwe. Teraz ju¿ o nia nie dbała. Z trudem opanowujac strach, ruszyła po miekkiej wykładzinie do swojej sypialni. Sprawdź pociagnał za soba do windy dla dostawców. - Nick! - krzykneła Kylie, szalejac z bólu i przera¿enia. Odnalazła go, a potem zaraz straciła, kiedy odkrył, kim ona jest naprawde. A teraz Nick nie ¿yje. Zamordowany. Zastrzelony. Przez nia. - Dlaczego go zabiłes? - spytała, czujac, jak cos w 450 niej umiera. Nie, nie mo¿e stracic Nicka. Nie teraz, kiedy go zdobyła, nie teraz, kiedy wie w koncu, kim jest. - Był zbedny. - Zbedny? - wyszeptała w osłupieniu, sciskajac w ramionach dziecko.-Nikt nie... - Zamknij sie, dziwko - warknał tym samym strasznym głosem, który słyszała kiedys w swojej sypialni. - Ju¿ i tak po