więź rodzinną? - spytała sarkastycznie. - Albo chociaż wspomnieć o

wszystkie kolejne lata była obok, zawsze gotowa zaoferować wsparcie i szczerą przyjaźń. Zawsze była na bieżąco, wypytywała Millę szczegółowo o postępy w szukaniu porywaczy. Milla oddychała ciężko. Zrobiło jej się słabo, nabrała powietrza i wstrzymała oddech, zaciskając mocno oczy. - Millo? - zapytał Rip zdenerwowanym tonem. - Wszystko w porządku? - Uciekaj od niego - powtórzył Diaz twardo, śmiertelnie poważnie. - Jak szybko możesz tu dotrzeć? - zapytała, starając się mówić spokojnie. Włożyła w to całą pozostałą jej jeszcze silną wolę. - Najszybciej za jakąś godzinę. Jestem siedemdziesiąt kilometrów od ciebie. - Nie przepuszczę szansy spotkania Pavona. Najprawdopodobniej się nie pojawi, ale może jednak. Diaz westchnął ciężko, najwyraźniej pojmując, że namawianie jej do powrotu nie ma sensu. - Masz broń? - zapytał. - Tak. - A on? https://fashionistki.pl 291 paskami materiału i wiążąc supeł na górze. Powtórzył operację z drugą stopą, wstał i pomógł wstać Milli. - Jak się czujesz? - O wiele pewniej. Ale nie wiem, jak długo wytrzyma kora. - Lepsze to niż nic. Jak odpadnie, to wytnę nową. Ruszyli prosto do lasu. Milla szła ostrożnie: prowizoryczne obuwie nie dawało jej pewności, choć chroniło podeszwy stóp. Starała się nie stawać na gałęziach i kamieniach, nie wyginać za bardzo twardych podeszew z kory, mogłyby bowiem tego nie wytrzymać. Przez to wszystko poruszali się wolno, choć powinni byli iść jak najszybciej. Korony drzew zatrzymywały promienie słoneczne i już po kilku

an43 381 Łzy popłynęły jej po twarzy, łzy wściekłości i bólu, łzy wysiłku, który włożyła w to, by nie rzucić się z pięściami na Diaza. - Nie udało ci się - roztarła sobie łzy po policzkach. - Kobieta Sprawdź - Co się stało? - zapytał chyba ktoś inny jego głosem; ciało chirurga funkcjonowało automatycznie, popychając leżankę w kierunku sali operacyjnej, z której dopiero co wyszedł. - Cios nożem w plecy, lewa dolna strona - powiedziała Juana. Zamknęła drzwi sali, wysłuchawszy jeszcze ludzi, którzy przynieśli ranną. - Dwóch mężczyzn zaatakowało ją na targu - westchnęła ciężko. - Zabrali Justina. Milla próbowała bronić dziecka, no i jeden z bandytów dźgnął ją nożem. - O Boże - sapnął RP, wpadając na salę. Umilkł, rzuciwszy okiem na Millę, i zaczął pospiesznie przygotowywać sprzęt. Justin! David aż zatrząsł się po raz drugi i bez namysłu skoczył w stronę drzwi. Ci dranie porwali jego syna! Po pierwszym kroku