- Ojciec Marka.

Kiedy zorientował się, Ŝe nie ma co marzyć o spaniu, postanowił wstać. Wprawdzie kalendarz zajęć miał wypełniony, ale zadzwoni do Nity Windcroft, by ustalić termin, kiedy będzie mógł przyjechać i omówić z nią sprawy dotyczące farmy. Przede wszystkim musi jednak przeprosić Alli za to, co działo się tej nocy. Siedząc na pufie w swojej sypialni, myślała o tym, co stało się tej nocy, i aŜ dreszcz ją przeszył. Wiedziała, Ŝe juŜ nie zaśnie, postanowiła więc wstać i przemyśleć spokojnie to, co się wydarzyło. KaŜdy najdrobniejszy szczegół tego, co działo się z nią, gdy Mark trzymał ją w ramionach. Coś ją bolało, starała się zmienić pozycję, by jakoś wyeliminować ten ból. Czuła jego poŜądanie, a on całował ją tak, Ŝe całkiem straciła zdolność myślenia. - Niedobrze - powiedziała z westchnieniem. Kochała Marka, ale nie była pewna, czy gotowa jest przyjąć ten stopień emocji, jaki on jej ofiarował. A ofiarował duŜo, znacznie więcej niŜ ona jemu, bo kto by przypuszczał, Ŝe dwudziestopięcioletnia dziewczyna nie ma pojęcia o tym, jaką rozkosz męŜczyzna i kobieta mogą sobie wzajemnie dać. A z drugiej strony przyznał, Ŝe popełnił błąd. Choć ona nie myślała w ten sposób. To, co on określał jako błąd, dla niej było ogromną radością. Czy moŜe jej pobyt tutaj uwaŜał za błąd? Sądziła, Ŝe nie wywarła na nim wraŜenia - pewnie tylko się zdziwił, Ŝe https://dom-i-wnetrze.pl - Zaraz się przebiorę. A wy w tym czasie poszukajcie waszych płaszczy przeciwdeszczowych i kaloszy. - Od razu założymy płaszcze - zaproponowała Lizzie. - W ten sposób tata zobaczy nasze nowe sukienki dopiero na przyjęciu. Będzie miał jeszcze większą niespodziankę! - Super! - przyklasnęła Amy. - Ty też, Willow. Włóż płaszcz. Na przyjęciu zdejmiemy je wszystkie naraz i tata będzie... - zawahała się. - Jaki tata będzie? Zapomniałam tego słowa, Lizzie! - Będzie oczarowany!.- Starsza siostra uwielbiała, gdy proszono ją o pomoc. - Będzie absolutnie oczarowany.' Tego dnia w przychodni panował jeszcze większy ruch niż zazwyczaj. Przed południem Scott przyjął ośmiu pacjentów,

- Na co mianowicie? - zapytała. - Na kąpiel. - Dajesz do zrozumienia, Ŝe jest mi potrzebna? - zapytała ze śmiechem. - Nie - odparł, postępując krok w jej stronę. - Sugeruję, Ŝebyś wzięła kąpiel ze mną. Niby to się uśmiechnęła. Sprawdź Dziewczynie nie wypadało dłużej oponować, a w końca jej obawy okazały się bezpodstawne. Psy tak ujadały na widok trzeciej kobiety w powozie, że lady Helena ledwie słyszała własne słowa. Zmieniła się nie tylko Clemency, to samo działo się z Arabellą. Czy to możliwe, że zaledwie tydzień temu, nie myśląc o konsekwencjach, wyruszyła na spotkanie z Joshem Baldockiem? Wydawało się to wręcz nieprawdopodobne. Wydarzenie to jasno uświadomiło Arabelli, że lekkomyślne wyczyny z przeszłości mogły mieć dla niej bardzo przykre skutki. Teraz, gdy Mark Baverstock zaproponował jej pota¬jemną schadzkę na wiejskim jarmarku, Arabella poczuła niepokój zamiast radości. Myślała o tym nieustannie, lecz nie zdradziła się ani przed Dianą, ani przed Clemency. Wiedziała, że obie stanowczo by się sprzeciwiły, a tego właśnie chciała uniknąć. Pragnęła raczej zrozumieć, o co chodzi temu mężczyźnie. Tym razem doskonale zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa podobnej gry. Gdyby nie zwierzyła się bratu, musiałaby wtajemniczyć w swoje plany kuzynkę lub guwernantkę. Jednak po raz pierwszy w życiu po-dzieliła się tak ważnym sekretem z Lysandrem. Stał się jej gwarantem na wejście w dorosłość i dopóki miała pewność, że on wszystko wie, nie musiała się tym sekretem dzielić z nikim innym. Kiedy w środę po południu Oriana i Clemency wybrały się na przejażdżkę z lady Heleną, a Diana czytała na górze, Arabella przystała na propozycję Marka, by pospacerować po parku. Podobnie jak Lysander, nie posądzała go, że dybie na jej cześć, mimo to z ulgą patrzyła na kołyszący się w oddali biały słomkowy kapelusz lady Fabian. Szacowna dama siedziała pod drzewem cedrowym zajęta haftowaniem. Mark zachowywał się bez zarzutu. Poprosił swoją towa¬rzyszkę, by wybrała mu różę do butonierki, wydawał się rozbawiony jej opowieściami o dziecięcych wyczynach i traktował ją z należytym respektem - jednym słowem, był bardzo układny. Nie powtórzył już tego błędu, by mówić w jej obecności o pannie Stoneham - nie miał zamiaru wzbudzać podejrzeń - a po kwadransie zagadnął: - Widzę, że jest pani zbyt żywą istotą, by siedzieć w domowym zaciszu przy robótkach ręcznych! - Próbowałam wyszywać, gdy byłam mała, nigdy jednak nie udało mi się skończyć tamtego haftu - przyznała Arabella ze śmiechem. - Znalazłam go kilka dni temu w którejś szufladzie. Był cały upstrzony kropkami krwi od nieustannego kłucia się igłą. Och, naprawdę nienawidziłam tego zajęcia! - Zatem wagarowała pani, prawda? - Owszem. Uciekałam, kiedy tylko mogłam. Wspinałam się na drzewa i wiecznie wpadałam do strumyka. - A co z jarmarkami we wsi? Z pewnością musiała pani tam bywać. Nie pociągały pani stragany z ciastkami im-birowymi i inne atrakcje? Proszę się przyznać! Oczywiście, że tak było. Przez kilka lat wymykała się tam w ciągu dnia, a w zeszłym roku zaczęła też chodzić na wieczorne zabawy, które okazały się o wiele bardziej hałaśliwe. Mieszkańcy wioski, rzecz jasna, dobrze wiedzieli, kim jest, ale nigdy nie wydali jej przed ciotką. - Dobry Boże, ależ skąd! - skłamała. - To było absolut¬nie niemożliwe, choć przyznaję, że zawsze miałam na to ochotę.