Zadrżała, lecz nie wiedziała, czy z pragnienia, czy z lęku przed

RS 194 - Pomocnikiem może być ktokolwiek, zresztą nikt taki nie musi istnieć, przecież w Transylwanii Władca nie potrzebował żadnej pomocy - przypomniała, lecz nie zdołała przekonać Dużego Jima. - Ktoś mu służy, i to ktoś z twojego najbliższego otoczenia - ostrzegł. - Wybacz, ale muszę już iść - rzekła, kończąc nieprzyjemny dla niej temat. - Mam prośbę, miej uszy otwarte na to, co ludzie mówią u was w klubie. Może się czegoś dowiesz. - W tym momencie zadzwoniła jej komórka, więc Jessica odebrała, zerknąwszy uprzednio na numer na wyświetlaczu. - Cześć, Maggie. - Przyjedź do mnie. Natychmiast. - Ale ja miałam znaleźć... - Lepiej przyjedź do mnie. Mówię poważnie. Jeszcze zdążysz przed zmrokiem. Jessica zakończyła rozmowę i spojrzała na przyjaciela. - Jim, pamiętasz, jak wygląda Jeremy, prawda? Widziałeś go w szpitalu. Gdybyś przypadkiem gdzieś go zobaczył, powiedz mu, żeby koniecznie poszedł razem z Nancy do mnie do domu. To naprawdę ważne. Maggie otworzyła drzwi, ledwie Jessica zdążyła podjechać pod dom http://www.dobrabudowa.com.pl/media/ paznokcie. Zaciągnął Kelsey do zejściówki. Pchnął brutalnie, tak że wpadła do kabiny. Zaczęła krzyczeć. Wskoczył za nią i zawlókł ją do części w dziobie. Leżała teraz na koi, a on sięgał po krawat. Podniosła się, krzycząc z całej siły. Silnym pchnięciem posłał ją znów na koję. - Kelsey... miła, dobrze wychowana Kelsey. Zawsze lubiłem zabawę, ale z tobą... zabawimy się potem. Nie będziesz nawet o tym wiedziała, nic cię to nie będzie obchodzić. Będziesz się uśmiechać, będziesz mnie lubić. Oczywiście, nie będziesz mogła szeptać mi do ucha słodkich słówek, ale... 359

Ruszył do drzwi, ale nie był ani trochę spokojniejszy. Miał ochotę nią potrząsnąć, żeby tylko zrozumiała. Teraz jednak nie miał czasu. Spotkanie. - Kelsey... - Tak, szukaj jej, naprawdę. Mogę nawet cię wynająć. Czy to cię skłoni do energiczniejszego Sprawdź nakłonić rozmówcę do zdradzenia tego, co wiedział. Nie miała pojęcia, co zaplanował Władca. Na pewno wybrał na ucztę jakieś miejsce bardziej oddalone od miasta, świateł i policji, ten cmentarz wcale nie był taki bezpieczny z jego punktu widzenia i nie nadawał się do jego celów. Tylko gdzie znajdowało się to inne miejsce? - Władca nie lubi zostawiać po sobie... nieporządku. - Wiem. Słyszałem o tym tuzinie powozów, które mają po nas zajechać i zawieźć tam, gdzie będziemy mogli zaspokoić nasze pragnienie. RS 211 Powozy? Pomyślała, że raczej pojawią się limuzyny. Władca był zbyt sprytny, by chciał ryzykować wzbudzanie jakichkolwiek podejrzeń. Oczywiście poza samymi jadącymi nikt nie zauważy tej kawalkady