wstęgi, którymi obwiązał jej dłoń, kończąc opatrunek solidnym

krew. Diaz obejrzał się i obrzucił ją szybkim spojrzeniem. - Musimy oczyścić i zabandażować tę ranę - powiedział, patrząc na gardło Milli. - Nie jest głęboka, ale krew plami ci sukienkę. Na razie trzymaj tam dłoń. Półciężarówka stała tam, gdzie ją zostawili, ponury facet trwał na strażyWyprostował się, widząc wracających właścicieli. Zamarł, dostrzegłszy krew na szyi i sukience Milli; tak jakby bał się, że to on zaraz zostanie za to ukarany. Diaz wręczył mu studolarowy zwitek, potem wyciągnął kluczyki i otworzył drzwi. Wsadził Millę do środka, skinął ponuremu i obszedł samochód dookoła, by wsiąść za kierownicę. - Jedziemy do najbliższego Wal-Martu - oznajmił. - Kupimy coś do ubrania dla ciebie, bandaż i medykamenty Wal-Mart stał przy Avenue Ejercito Nacional. Milla ściskała ranę dłonią, podczas gdy Diaz wyprowadzał auto ze slamsów. - Coś ty właściwie zrobił z jej ręką? - spytała. Nie zauważyła tego, wszystko działo się zbyt szybko, poza tym martwiła się wtedy bardziej o własne życie. Czyżby Diaz skruszył jakąś kość, po prostu ściskając silnie dłoń tamtej kobiety? - Złamałem jej prawy kciuk - odparł, rzucając na nią okiem. - http://www.e-medycynaizdrowie.info.pl nieliczne i kruche romanse umarły śmiercią naturalną z zaniedbania. Zawsze stwierdzała w końcu, że to nie w porządku zarówno wobec partnera, jak i wobec siebie samej, że to w gruncie rzeczy strata czasu. Może kiedyś. Kiedy będzie już mogła poświęcić się czemuś innemu niż poszukiwanie Justina. W głębi serca wiedziała też, że jak dotąd nie spotkała mężczyzny mogącego mierzyć się z Davidem. Nie była już w nim szaleńczo zakochana - minęło zbyt wiele czasu i zbyt wiele rzeczy się wydarzyło - ale jakaś część Milli nie przestała kochać Davida za to, jaki był. Nie usychała z tęsknoty za nim, nie budziła się w nocy, wzdychając do niego. Jej życie przecięła czarna linia demarkacyjna, a David został po tamtej stronie. Nie zapomniała jednak, co znaczy prawdziwa miłość. Od czasów Davida nikt nie zdołał obudzić w niej tego uczucia.

Wyglądał, jakby miał za chwilę zwymiotować. Milla czuła dokładnie to samo. Rzuciła okiem na zegarek i adrenalina zagrała jej z żyłach. Uruchomiła silnik nerwowym ruchem dłoni. - Musimy jechać do knajpy. Pavon może tam już być. - Mówiłaś, że pewnie go nie będzie... Sprawdź 118 Facet i tak miał już pewnie jej adres i telefon domowy, dzięki temu, że pochwaliła się publicznie w knajpie swoim prawdziwym nazwiskiem. W takim układzie podanie numeru komórki nie mogło wiele zmienić. - Dam mu ten numer - westchnęła - kiedy zobaczę go następnym razem. - Kogo? - zapytał głośno Brian przechodzący korytarzem. Czasami Milla tęskniła za porządną, formalną strukturą i hierarchią w centrali. Z drugiej strony Poszukiwacze byli grupą ludzi połączonych wspólnym celem; nie byli przedsiębiorstwem ani korporacją. Milla była mózgiem wszystkich operacji i szefową