i twierdzi, że jednak to nie Ross zabił Ramóna Estevana.

- Zaraz sobie pójdziemy - powiedział nowy głos. Starsza kobieta. Wykształcona i zapewne elegancka. Nadpływał wraz ze zbli¿ajacymi sie krokami, szybkimi i pewnymi, kontrastujacymi z jej wiekiem. - Jestesmy rodzina. Chciałabym przez chwile zostac sama z synem i synowa. - Dobrze. Ale dla dobra pani Cahill prosze nie przeciagac wizyty. - Nie bedziemy - zgodziła sie starsza pani i Marla poczuła na swojej dłoni dotyk chłodnych, suchych palców. - Marla, obudz sie, kochanie. Cissy i mały James tesknia za toba. 12 Bardzo cie potrzebuja. - Usłyszała cichy smiech. - Niechetnie to przyznaje, ale zdaje sie, ¿e Nana to jednak nie to samo co ich matka. Nana? Babcia? Tesciowa? Usłyszała szelest materiału i stapanie miekkich pantofli oddalajacych sie po podłodze, a potem szczek otwieranych drzwi. Zapewne pielegniarka wyszła z pokoju. - Chwilami zaczynam watpic, czy ona sie kiedykolwiek obudzi -mruknał Alex. - Bo¿e, musze zapalic. http://www.odziez-medyczna.com.pl/media/ ukosa. -Chodziło tylko o pieniadze, rozumie pani. Cahillowie znalezli sie na skraju bankructwa, Alexander stracił wiele na giełdzie i innych inwestycjach, po cichu wypłacał te¿ wielkie kwoty wielebnemu Favier... - Wielebnemu Donaldowi - mrukneła Kylie pod nosem. - Tak, jemu, a tak¿e Montgomery'emu i Philowi Robertsonowi. Bardzo hojnie wspierał klinike i szpital. Jego jedyna szansa był spadek Marli. Kiedy jednak pani postanowiła zatrzymac dziecko, zrozumiał, ¿e grozi mu ruina. Nie mógł na 467 to pozwolic i kazał Monty'emu zabic „Marle”. Wiedział, ¿e mieli romans kilka lat temu i ¿e Marla go rzuciła. Nawet Monty sie na to nabrał. Nie miał pojecia, ¿e nie jest pani

- Sprawdzmy, czy wezmie cie za Kylie. Daj mi dziecko i idz na dół, powiedz, ¿e zgubiłas klucz. Zobaczymy, czy cie wpusci. - Dobrze - odparła, pewna, ¿e pomysł spali na panewce. Myliła sie jednak. Portier, którego nie było na dole, kiedy wchodzili, usmiechnał sie do niej wyrozumiale, ukazujac du¿a Sprawdź - Tak, tak to wygladało. Raz czy dwa razy... ale nie powinnam plotkowac. To ich sprawy, ale modle sie za nich. - Nie watpie. - Chciałabym odnowic znajomosc z Marla. Ona teraz pewnie czuje sie okropnie. Słyszałam w radio, ¿e ten kierowca cie¿arówki te¿ zmarł. Nick kiwnał głowa. Alex ju¿ zadzwonił, ¿eby mu o tym powiedziec. - Nie wiedziałem, ¿e Alex i Donald sa ze soba tak blisko. Cherise odwróciła wzrok i przełkneła sline. - Nie sa. Ale Donald pracował przez jakis czas dla Cahill House, był nawet w zarzadzie. Kiedys był te¿ pastorem w Bayside. To cudowny człowiek, Nick, prawdziwy