Marla oparła głowe o szybe i westchneła. Bolała ja

skrzydła samolotu. Konie z rancza, niezagnane do stajni, parskały i podnosiły łby, kiedy obok nich przemykała. Zbiegła szybko ze wzgórza, pokonała strumyk, wspięła się na płot i wylądowała na krótkim trawiastym odcinku. Kiedy dotarła do pierwszych zabudowań rancza, była już nieźle zdyszana. Czuła łoskot krwi w głowie, a puls podskoczył jej jeszcze bardziej, kiedy dała nurka za szopę z narzędziami i przywarła do zniszczonego sidingu, nasłuchując. Jeden z psów zaczął szczekać i Shelby przygryzła wargę. Drzwi głośno zaskrzypiały. - Co jest? - zagrzmiał basowy głos. Już nie żyję, pomyślała. Głupi pies szczekał coraz głośniej i coraz bardziej zajadle. Shelby bała się oddychać. - Zamknij się! - nakazał mężczyzna. - Ty beznadziejny, strachliwy durniu! - Coś nie w porządku? - zapytał ktoś inny, zniecierpliwionym, piskliwym głosem. - Nic nie widzę. - Przeklęty pies. - Przydałaby mu się suka z cieczką - odezwał się ktoś trzeci, zaśmiał się chrapliwie, a potem zaczął zanosić kaszlem. - No, ale to akurat przydałoby się nam wszystkim, no nie? Rozpoznała ten głos i zrobiło jej się niedobrze. Ross McCallum. Było w nim coś, co budziło jej nieufność. Znała go od lat, a ostatnio przyłapywała na tym, że spoglądał na nią oczami, które wydawały się okrutne. - No, Jeb. My tu gramy. Grasz czy pasujesz? - Gram. Powiedziałem, że gram, McCallum. Nie popędzaj mnie, do cholery. Obejrzę twoją piątkę i podniosę stawkę do dziesięciu. - Jeb mówił dźwięcznym, łagodnym głosem. http://www.pol-rusztowania.info.pl wszystko inne -powiedziała Eugenia wyniosle. - Alex oskar¿ał mnie, ¿e jestem zimna i nieustepliwa, aleja tylko chce tego, co jest najlepsze dla nazwiska Cahill. - Nie mo¿esz rzadzic moim ¿yciem - powiedział Nick. - Ani Marli, ani Aleksa, jesli ju¿ o to chodzi. Niczego sie nie nauczyłas? Ojcu te¿ próbowałas mówic, co ma robic, i nic dobrego z tego nie wyszło, prawda? Im krótsza miał smycz, tym bardziej chciał sie z niej zerwac. Ustawiczne zakazywanie mu picia powodowało tylko, ¿e wlewał w siebie coraz wiecej alkoholu. Nikt nie lubi, ¿eby go kontrolowac, mamo. Taka ju¿ jest ludzka natura. Wargi Eugenii dr¿ały, w oczach błysneły łzy, powstrzymała je jednak, uparcie wpatrujac sie w zatoke. W

Spodziewała się tego pytania. - Szpital Naszej Matki Boskiej Bolesnej w Coopersville. - Ten, w którym przebywa Caleb Swaggert? - zapytał i widać było, że o czymś intensywnie myśli. - Dziewięć lat temu to była mniejsza placówka. O wiele mniejsza. To było, jeszcze zanim ojciec przekazał szpitalowi darowiznę w imieniu mojej matki. Potem szpital został wchłonięty przez większą jednostkę. Gwałtownie uniósł głowę. Sprawdź szuflady wygladały tak, jakby Pam spodziewała sie fotografa z „House Beautiful” albo wizyty tesciowej. Tylko w gabinecie panował bałagan. Wiec Paterno wrócił tam. Sprawdził w komputerze pliki ujete w liscie ostatnio otwieranych, ale znalazł tylko jeszcze kilka rozdziałów jej ksia¿ki. Wydrukował komputerowy kalendarz i ksia¿ke adresowa. Wło¿ył papiery do kieszeni, wyszedł, zamknawszy za soba drzwi. Nastepnym razem, kiedy sie tu pojawi, bedzie postepował zgodnie z zasadami. Podszedł do swojego cadillaca i spojrzał nad wodami zatoki w strone Półwyspu Tiburon, malowniczego skrawka ladu wrzynajacego sie morze. Tam, w eleganckim domu