Szamotała się. Wypuścił ją. Nie oglądając się za siebie, Laura

i zawsze unikał zbędnego ryzyka. Nacisnął spust. Śpiący mężczyzna otworzył oczy, a jego ciało wyprężyło się. Rozwarł usta, próbując chwycić powietrze, i zagulgotał, gdyż krew napłynęła mu już do gardła. Sylwia natychmiast oprzytomniała i gwałtownie usiadła. John pozdrowił ją, nie pamiętając już o tamtym facecie. – Cześć, Sylwio. Przeraźliwie piszcząc, zaczęła się cofać, aż w końcu dotknęła plecami wezgłowia łóżka. Patrzyła to na Powersa, to na konającego kochanka, a jej piersi unosiły się wysoko przy każdym oddechu. – Wiesz, po co przyszedłem, prawda? – mruknął. – Mów zaraz, gdzie ją znajdę. Sylwia poruszyła bezgłośnie wargami. Z najwyższym wysiłkiem opanowała atak histerii. John westchnął, obszedł łóżko i stanął tuż przy byłej kochance. – Spokojnie, słoneczko. Weź się w garść i nie patrz w tamtą stronę. – Wziął ją pod brodę i zmusił, by na niego spojrzała. – No, kotku. Wiesz, że nie mógłbym cię skrzywdzić. Gdzie jest Julianna? Usłyszawszy imię swojej dziewiętnastoletniej córki, Sylwia szarpnęła się do tyłu, zerknęła na leżącego obok faceta, który właśnie przestał http://www.stylowe-okulary.pl/media/ to zwykłe zdawkowe podziękowanie, wygłoszone do kogoś, komu co tydzień sowicie płaci się za wykonywanie obowiązków. Wiedziała jednak, że Theo przygląda się jej uważnie – i była zadowolona, że dziś rano zrobiła wszystko, by wyglądać równie dobrze jak zawsze. Wzięła prysznic, umyła włosy i związała je w koński ogon, uperfumowała się i włożyła prostą dżinsową sukienkę. Freya lekko dotknęła jej ramienia. – Jedzenie tutaj nie jest tak dobre jak przyrządzane przez ciebie. – To dlatego, że ja mam tylko was troje, a tutejszy kucharz musi gotować dla kilkudziesięciu osób – wyjaśniła Lily z uśmiechem. – To prawda – przytaknął Theo. – Niemniej Freya ma rację – twoja kuchnia jest o wiele smaczniejsza. Zakłopotana tym komplementem Lily wzięła z koszyka kromkę

słuchawkę. - Tak? - Jack - rozległ się zdenerwowany głos sekretarki. - Dzwoni pani Dunlap. Mówi, że to pilne. Chłopcy... Jack błyskawicznie przełączył się na telefon miejski. - Co się stało? Sprawdź - Czemu nie? Taka wariacja debla, bez jednego zawodnika - odpowiada chłopak. - Jeśli dotąd nie grałaś w tenisa... Laura czuje się dotknięta, ale po chwili uświadamia sobie, że Simon ma przecież prawo przypuszczać, że nigdy dotąd nie miała w ręce rakiety tenisowej. Nianie raczej nie grywają w tenisa. - Grałam - mówi. - Nie wiem tylko, czy Grace ma na to ochotę. Simon patrzy na siostrę, a ta ochoczo kiwa głową. - Chyba nie mam odpowiedniego stroju – mówi Laura, która zaczyna się obawiać, że skompromituje się na korcie. Przez rok nie grała, a poza tym wciąż czuje zakwasy w mięśniach nóg. - Ja też nie. - Simon wzrusza ramionami. - Ale nie będziemy się tym przejmować. W pierwszym secie wygrywa z niewielką przewagą, ale w drugim już ma problemy. Przeciwniczki radzą sobie całkiem dobrze, wziąwszy pod uwagę to, że jedna ma dopiero sześć lat, a druga jest nianią. Dziewczyny wygrywają drugiego seta jednym punktem, a w trzecim Laura zdobywa tyle punktów, że po skończonym meczu chłopak patrzy na nią z niedowierzaniem i podziwem. - Trzeba było słuchać swojego kolegi - mówi Laura, uśmiechając się. - Jakiego kolegi? - Tego, który mówił, żeby nie zadzierać z nianią. 16